O Julianie

Total votes: 3315

Edward Gibbon

Na ogół władcy, gdyby się ich rozebrało z purpury i nagich
rzuciło w świat, pogrążyliby się natychmiast w najniższy
stan społeczny bez nadziei wyjścia kiedykolwiek z cienia.
Ale w wypadku Juliana zasługi osobiste były w pewnej mierze
niezależne od stanowiska. Bez względu na drogę, jaką obrałby on sobie
w życiu, na pewno dzięki sile swojej nieustraszonej odwagi, żywego
dowcipu i wytężonej pilności osiągnąłby najwyższe zaszczyty
wybranego zawodu albo już co najmniej by zasługiwał na nie; mógłby
się podnieść na stanowisko ministra bądź dowódcy w kraju, w którym
by się urodził jako zwyczajny obywatel. Gdyby zazdrosny kaprys
władzy zawiódł jego oczekiwania albo gdyby on sam roztropnie
zboczył ze ścieżek wielkości, to i tak wykorzystanie tychże samych
talentów w jakimś pracowitym odosobnieniu umieściłoby jego
szczęście doczesne i nieśmiertelną sławę poza zasięgiem królów.
Wydaje się wprawdzie, że w portrecie Juliana, gdy go badamy z
drobiazgową i może nawet krytyczną uwagą, czegoś brak do tego, aby
postać ta była wdzięczna i doskonała. Nie miał on w sobie geniuszu tak
potężnego i wzniosłego jak geniusz Cezara ani doskonałej roztropności
Augusta. Cnoty Trajana były chyba bardziej stałe i wrodzone, a
filozofia Marka Aureliusza prostsza i bardziej konsekwentna. A
przecież Julian stawiał czoło przeciwnościom losu nieugięcie i
pomyślność nie uderzała mu do głowy. Po przerwie trwającej od
śmierci Aleksandra Sewera przez lat sto dwadzieścia Rzymianie oto
znów zobaczyli cesarza, który nie czynił rozróżnienia pomiędzy
obowiązkiem a przyjemnością, który dokładał wszelkich starań, aby
ulżyć w niedoli swoim poddanym i wskrzesić w nich ducha, i który
zawsze usiłował łączyć autorytet z zasługą, a szczęśliwość z cnotą.
Nawet fakcja, i to fakcja religijna, musiała uznać wyższość jego
talentu, zarówno w czasie pokoju, jak w czasie wojny, i przyznać z
westchnieniem, że Julian Apostata kochał swój kraj i zasługiwał na
cesarstwo świata doczesnego.

Edward Gibbon

(Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego, t. II, Warszawa 1975, s. 299)