XII. Pojmanie Cerbera

You voted 2. Total votes: 4132

Oribasios

W kolejnej pracy, najtrudniejszej, Herakles musiał zstąpić do Tartaru i przyprowadzić stamtąd psa Hadesa, Cerbera, trójgłową bestię. Cerber był synem Tyfona, przez wielu uważanego za najstraszliwszą istotę greckiej mitologii. Był zatem bratem Hydry, lwa nemejskiego i sfinksa. Matką Cerbera była Echidna, zwana matką wszystkich potworów. W przeciwieństwie jednak do zmagań z pozostałymi bestiami, Heraklesowi nie wolno zabić Cerbera, ma go doprowadzić żywego, a zatem wcześniej ujarzmić. Pilnował on wejścia do świata zmarłych: tych, którzy mieli tam zostać witał przyjaźnie, intruzów przepędzał, a tych, którzy chcieliby się z Hadesu wydostać pożerał (surowe mięso stanowiło główny składnik jego diety).

Wkroczenie do domeny zmarłych i zabranie stamtąd ich stróża oraz powrót do świata żywych. To zadanie nie tylko trudne, ale wiążące się ze złamaniem religijnych tabu. Król Myken nakazywał zatem herosowi dokonanie świętokradztwa, miał udać w dziedzinę Bogów podziemia, wkroczyć na ich terytorium.

Jedna z wersji mitu podaje, że Herakles aby zbytnio nie urazić władców Hadesu postanowił poddał się wtajemniczeniu w misteria eleuzyjskie. Splamiony krwią, m.in. centaurów a w dodatku nie będąc rodowitym Ateńczykiem nie mógł być do nich dopuszczony. Znaleziono na to radę: heros został adoptowany przez niejakiego Pylosa a potem przeszedł specjalne obrzędy oczyszczające pod kierownictwem hierofanta Eumolposa, najwyższego kapłana misteriów, który był w nie osobiście wtajemniczony przez samą Demeter.

Herakles zagłębił się w końcu w jaskinię prowadzącą do świata podziemnego. Towarzyszyli mu Atena i Hermes, wprawiony przewodnik dusz. Tak nastraszył Charona, że ten bez słowa przewiózł go swoją łodzią przez Styks (został za to ukarany przez Hadesa rocznym zakuciem w łańcuchy).

Po wyjściu na brzeg spotkał Gorgonę zwaną Meduzą, na widok której wyciągnął miecz. Hermes uspokoił go mówiąc, że jest ona już tylko widmem.

Zobaczył też herosa Meleagra w lśniącej zbroi, w którego wymierzył swą strzałę. Meleager zaśmiał się: „Możesz się nie bać zmarłych!” Herakles po przyjaznej rozmowie obiecał herosowi, że w świecie żywych poślubi jego siostrę.

Idąc nieco dalej spotkał swoich przyjaciół Argonautów: Tezeusza i Pejritoosa przykutych bezsilnością do kamiennych tronów, zaklętych w stanie odrętwienia za próbę porwania Persefony. Tezeusza udało się Heraklowi uwolnić i przywrócić do życia, gdy próbował to samo uczynić z jego towarzyszem, ziemia groźnie się zatrzęsła w sprzeciwie.

Uwolnił jeszcze Askalafosa, służebnego Hadesa, który leżał przygnieciony głazem, ukarany przez Demeter za donos na Persefonę. Kierowany litością postanowił również uraczyć głodne duchy świeżą krwią, zabił w tym celu jednego wołu ze hadesowego stada. Naraził się tym jego pasterzowi, Menoitesowi z którym też wzięli się za bary. Heros wkrótce skruszył mu żebra a uwolnił dopiero na prośbę Pani świata podziemnego, Persefony.

Stanął więc wreszcie przed obliczem władców Hadesu. Ponoć nie zachował się jednak przyzwoicie, chciał rzucić kamieniem w kierunków tronów. Tylko Persefona, w końcu siostra herosa, pozostała na swoim miejscu. Hades ustąpił, i pozwolił herosa zabrać Cerbera, pod jednym tylko warunkiem – jeśli uda mu się go ujarzmić bez użycia broni, samymi tylko rękami. Herakles dokonał tego dusząc psa za jedyną gardziel z której wystawały trzy jego głowy i chroniąc się przed ukąszeniami jego ogona pod swa lwią skórą. Wywlókł go w ten sposób na światło dnia. Trzymając na łańcuchu zaprowadził do Myken, gdzie zademonstrował Eurysteuszowi dowód wykonania zadania w postaci „monstrualnego cielska, pod drżącym brzuchem wiły się węże. Ślepia płonęły mu błękitnymi ognikami – tak strzelają skry spod młota kowalskiego. Z jego gardzieli wydobywało się głuche dudnienie przypominające stukot kowadła” (Kr:411). Król nie mógł nie uznać tej ostatniej pracy, nawet jeśli ze strachu schronił się w swej żelaznej podziemnej beczce.

Herakles odprowadził bestię do Hadesu. Sam nie pozostał jednak tą samą osobą, co przed swą mroczną wędrówką. Mimo dopełnienia wszystkich zadań stał się odtąd niezwykle ponury.


W micie tym Herakles staje się dla nas mimowolnym przewodnikiem po Greckich wyobrażeniach o życiu pośmiertnym. W rzeczy samej królestwo Hadesa to dość przygnębiające miejsce. Nic dziwnego, że Grecy z takim entuzjazmem angażowali się w zmienianie tego świata, skoro po śmierci wiedli życie cieni. O naturze istot zamieszkujących Hades poucza Heraklesa Hermes, w greckim panteonie będący przewodnikiem zmarłych ale też Bogiem magii. Słyszymy tam pouczenia, iż zmarłych nie należy się lękać, ale też nie można im nic zrobić.

Herakles nie chodzi w nieznane, przygotował się przez misteria Eleuzyjskie, które przez wieki były źródłem pociechy dla pokoleń Greków. Nie wiemy, co się tam działo. Przez całe te wieki nie było ani jednego śmiałka, który by zdradził ich tajemnicę, ale też żaden sceptyk, który by po ich przeżyciu je kwestionowali. Współczesny badacz, Kerenyi podejrzewa, że było to osobiste spotkanie z objawiającą się Persefoną. Cóż innego mogłoby dawać taką niezłomną wiarę w istnienie świata niematerialnego, a jednocześnie pociechę w obliczu smutnego losu pośmiertnego, jak nie świadomość, że czeka tam piękna i dobra Kora?

Czy jednak do nas mit mówi faktycznie tylko o greckich wyobrażeniach zaświatów?

Zadajmy znowu nasze pytania: czym - w sensie symbolicznym jest świat podziemi, czego uczy się Herakles?

Wejście w świat podziemi, pełen mroków, cieni oznacza zagłębienie się w świat iluzji, w astrologii symbolizowany przez znak Ryb, królestwo planety Neptun (nazwę Boga morza nadali planecie astronomowie nie znający astrologii), mgliste, cieniste, kojarzące się z narkotycznym transem, gdzie trudno odróżnić rzeczywistość od halucynacji. Podobnie Herakles zmaga się z odróżnieniem istot, które są już tylko cieniami od tych, posiadających realne siły. Większość ze spotkanych tam istot cierpi: Herakles spotyka duchy cierpiące głód, Askalafosa cierpiącego ucisk przygniatającej go skały, Tezeusza z towarzyszem, tkwiących w otępieniu na kamiennych siedziskach. Mówi nam to, że różne ludzkie skłonności mogą zaprowadzić ludzi w świat iluzji.

Herakles stając w obliczu nieszczęścia nie pozostaje obojętny. Na widok nędzy otaczających go postaci odczuwa litość, ale nie jest to puste współczucie, lecz litość prowadząca do czynu. Nie waha się w tym sprzeciwić Bogom.

Bezceremonialnie kradnie Hadesowi wołu i składa jego krew duchom w ofierze. Krew – symbol życia – jako lekarstwo dla duchowo zmarłych. Możemy spotkać w naszym otoczeniu ludzi, których życie sprowadza się do snucia się bez sensu w utartych koleinach codzienności. A jednak kontakt z osobą obdarzoną autentycznym entuzjazmem może odmienić ich życie, nadać mu kierunek i sens. Warto może zauważyć, że Herakles nie karmi ich własną krwią, ale krwią wołu. Nie składa się w ofierze, ale karmi ich ofiarą. Nie jest normalne, by ludzi żywili się ludźmi, winni raczej pokrzepieni odnaleźć swe własne źródło wewnętrznej energii.

Potem Herakles uwalnia Askalafosa, który cierpiał słuszną karę za to, że zaświadczył, iż Persefona zjadła ziarnko granatu, co związało ją na zawsze z Hadesem. Można powiedzieć, że przytłoczył go ciężar własnej wiedzy. Znamy ludzi, choć to rzadszy gatunek niż poprzedni, którzy zrozumieli za dużo, dowiedzieli się rzeczy, o których większość wolałaby nie wiedzieć, i którzy sami nie potrafią udźwignąć tej świadomości. Herakles zdjął z niego ciężar, a Hera zamieniła go w sowę, będącą symbolem Ateny i ptakiem mądrości. Sama świadomość, iż jest ktoś, kto ciążącą nam wiedzę potrafi znieść z łatwością, pozwala nam się do niej zdystansować, dostajemy wówczas skrzydeł i potrafimy na skałę, która dotąd nas przygniatała spojrzeć z perspektywy sowy.

Jeszcze bardziej poruszony jest Herakles, gdy u wyjścia widzi swych druhów Tezeusza i Pejritoosa, towarzyszy wyprawy Argonautów. Tkwią w odrętwieniu na kamiennych tronach. Nie pamiętają skąd się tam wzięli, co tam robią, mówi się, że w ogóle stracili pamięć, gdyż usiedli na tronach Zapomnienia. Zagłębili się w krainę iluzji w poszukiwaniu kobiety, chcieli porwać Persefonę. Nie jest niczym strasznym dać się opętać przez Afrodytę, wielu przez to przechodzi. W tym wypadku mamy jednak do czynienia z prawdziwą obsesją, która zobojętnia na wszystko, która już nie jest dziełem samej Bogini miłości. Heraklesowi udaje się wyzwolić Tezeusza, choć część jego ud pozostała przyklejona do tronu. Nie udaje się to jednak z drugim towarzyszem, ziemia drży w proteście – trzeba pogodzić się ze smutną rzeczywistością: nie każdemu można pomóc.

Wyprawa po Cerbera jest więc dla herosa wielką lekcją pomagania. Wprawdzie już nie raz pomagał ludziom, a jednak tym razem przyszedł im z pomocą w problemach innego, duchowego rodzaju. Buddystom narzuciłoby się tu skojarzenie z bodhisattwą, ale skojarzenie wizyty w Hadesie z mrokami jaskini z VII księgi Państwa Platona również nie jest bezzasadne.

W końcu heros staje w obliczu samego władcy podziemi. Gest rzutu kamieniem w Hadesa pokazuje, co heros myśli o nim jako o personifikacji śmierci. Nie pada na kolana, nie ma tu żadnego nekrofilskiego patosu. Śmierć jest koniecznością, ale nie ma powodu, by za nią tęsknić, czy widzieć w niej coś wzniosłego. Jest nieszczęściem, w którym należy ludziom współczuć.

Ostatecznie przychodzi do wypełnienia zadania narzuconego mu przez Eurysteusza. Ujarzmia bestię (kto wie, czy wówczas nie zrobiło się wówczas więcej miejsca w zaświatach), zaprowadza ją do króla Myken, ale ostatecznie ją uwalnia. Cerber nadal strzeże krainy iluzji, nie jest łatwiej się stamtąd wydostać niż w czasach Heraklesa. Trzy łby Cerbera strzegą trzech kategorii więźniów.

Na starożytnym malowidle wazowym (znajdującym się w Luwrze, którego reprodukcja zdobi stronę tytułowa Kritikosa) widzimy Cerbara o trzech głowach: białej, czerwonej i czarnej. Te trzy barwy miały szczególnie istotne sakralne znaczenie dla Greków.

Niezwykle ciekawe uwagi na temat tych kolorów przytacza Robert Bly w Żelaznym Janie. Zauważa, że sekwencja tych barw mówi o rodzaju systemu inicjacyjnego. O ile porządek: białe, czerwone, czarne nazywa „porządkiem Wielkiej Matki", który wiedzie „przez etap niewinności, potem przez etap miłości i walki, i wreszcie — śmierci, zniszczenia i wiedzy. Druga sekwencja to „porządek alchemików” czarny, biały i czerwony. „Na początku jest czerń materii pierwszej, czerń ołowiu, czerń materii nie tkniętej przez ducha czy świadomość”. „Biel oznacza tu proces oczyszczenia; rozwijają się wyobraźnia, duch i poczucie humoru”. „Trzeci etap alchemików to czerwień wschodzącego słońca” (czyli ostatecznie złota). Trzecia sekwencja to „Porządek męski”, który „wyraża męskie tajniki ran i rozwoju”. Tu kolejność jest taka: czerwień, biel do czerni. „Czerwień to kolor Marsa”, gniewu, walki, ryzyka, dumy. Biel to kolor idealizmu i zaangażowania w służbę sprawie. Czerń, kolor starości, z którą przychodzi szlachetność i wyrozumiałość.

Łatwo powiązać te etapy, z osobami, którym Herakles pomaga: Tezeusz dał się opętać brawurą Marsa, Askalafos nadmierną szlachetnością, pozostałe cienie możemy podejrzewać o pomylenie wyrozumiałości ze starczą apatią.

Malowidło z Luwru na pierwszym planie ukazuje głowę czarną, trudno powiedzieć, która z pozostałych znajduje się przed którą, dopuszczalny jest więc każdy z wymienionych porządków inicjacji, zależnie od tego, z której strony patrzymy.

Wydaje się, że porządek męski dobrze opisuje drogę Heraklesa – pierwsze prace charakteryzuje zuchwałość i Marsowa brawura, w próbie ostatnie wykazuje się natomiast niezwykłą wyrozumiałością i ludzkimi uczuciami, które skłaniają go, by - wbrew „obiektywnej sprawiedliwości” nieść pomoc cierpiącym.


Hebe

Epilog

Dwanaście prac nie było końcem drogi Heraklesa. Nie wyczerpują też jego całego życia. Dokonał wielu czynów przed, w trakcie i po ich wykonaniu. Ostatecznie jednak osiągnął cel życia: mity przedstawiają, że wprost ze swego stosu pogrzebowego, na który wstąpił jeszcze za życia wzięty został do nieba i dołączył go grona Nieśmiertelnych. Jego ojciec Zeusa dał mu żonę z Nieśmiertelnych - śliczną boginię młodości Hebe.