Asklepios, czyli rozmowa z Hermesem Trismegistosem

Total votes: 4845

Pseudo-Apulejusz

XXI

Asklepiusz: Powiadasz zatem, Trismegistosie, że bóg jest dwupłciowy?

Trismegistos: Nie tylko bóg, lecz w ogóle wszystkie stworzenia, zarówno ożywione, jak i nieożywione. Niemożliwe jest bowiem, aby którekolwiek z nich były niepłodne Gdyby bowiem były pozbawione płodności, to żaden z tych bytów, które teraz istnieją, nie mógłby przecież istnieć zawsze Twierdzę bowiem, że natura jest obdarzona zdolnością czucia i płodzenia i że świat zawiera w sobie naturalną moc prokreacji i chroni to wszystko, co się rodzi. Każda płeć bowiem posiada moc prokreacyjną i ich zespolenie czy - to określenie jest jeszcze trafniejsze - ich jedność nie daje się pojąć rozumem. Można ją nazwać Kupidynem lub Wenerą albo też jednym i drugim imieniem naraz. Zatem powinieneś uznać za rzecz oczywistą i prawdziwszą od wszelkiej prawdy, że wszystkie stworzenia otrzymały od boga, owego władcy całej natury, owo wynalezione przez niego misterium wiecznej prokreacji, z którym łączy się sympatia, radość, wesele, pożądanie i boska miłość. Wypadałoby teraz powiedzieć, jaką moc ma to misterium i jaki jest jego cel, gdyby który nie wiedział tego dzięki wglądowi we własne najgłębsze uczucia. Zwróćmy uwagę na ten szczytowy moment, do którego dochodzimy wskutek częstego tarcia, gdy każda z dwóch natur wlewa w drugą swoje nasienie, a jedna z nich pożądliwie porywa produkt miłości i ukrywa je w swoim wnętrzu. W tym to właśnie momencie, ze wzajemnego zespolenia, kobiety przejmują od mężczyzn siłę, a mężczyźni słabną

w kobiecej gnuśności. Spełnienie tego, jakże czarującego i jakże potrzebnego misterium odbywa się w ukryciu, aby w chwili zespolenia obu płci boskość jednej i drugiej natury nie została wystawiona na pośmiewisko niedojrzałych świadków, zwłaszcza gdyby miało to się dziać na oczach ludzi bezbożnych.

XXII

A przecież niewielu jest ludzi pobożnych, tak niewielu, że można by nawet policzyć, ilu ich w całym świecie. Stąd też zdarza się nader często, że w wielu ludziach trwa zło, bo brak im rozsądku i wiedzy o wszystkich rzeczach, które istnieją. Zrozumienie bowiem bożego zamysłu, według którego wszystko jest ustanowione, rodzi pogardę dla grzechów całego świata i pozwala je wykorzenić. Jeżeli natomiast niewiedza i niedoświadczenie ciągle trwają, to te wszystkie grzechy i ułomności jeszcze się umacniają i ranią duszę nieuleczalnymi wadami. Ta zaś, splamiona i zbrukana tymi wadami, puchnie jakby pod wpływem jakiejś trucizny, chyba że dla jej posiadacza przedmiotem najwyższej troski jest jej kształcenie i rozumienie świata. Nawet jeśli to tylko niewielu pomoże, to i tak warto uważnie i do końca śledzić cały ten wywód, by poznać, dlaczego bóg tylko ludzi uznał za godnych tego daru, jakim jest rozumienie świata i wykształcenie. Zatem słuchaj uważnie. Gdy bóg ojciec i pan, po stworzeniu niższych bogów, formował ludzi z bardziej zepsutej części świata oraz z boskiego pierwiastka, obie te części równo wyważając, stało się tak, że ułomności materii pozostały w strukturze cielesnej, a inne pojawiły się ze względu na konieczność odżywiania i zaopatrywania ciała, co mamy wspólne ze wszystkimi zwierzętami. To musiało nieuchronnie spowodować, że pożądanie przyjemności i pozostałe skazy umysłu zakorzeniły się w ludzkiej duszy. Natomiast dla bogów - którzy są ukształtowani przecież z najczystszej części natury i którzy nie potrzebują pomocy rozumu ani nauki - chociaż już sama nieśmiertelność i wieczna młodość starczy im za rozsądek i naukę, to jednak dla zachowania jedności zasady, zamiast wiedzy i zdolności rozumienia, by i oni nie byli ich całkiem pozbawieni, ustanowił mocą wiecznego prawa zapisany porządek konieczności Zgodnie z tym porządkiem wyróżnił człowieka spośród wszystkich istot żywych jedynie jego rozumnością i zdolnością do uczenia się, dzięki którym mogą ludzie występki swych ciał usuwać i oddalać, a samych ludzi nasycił nadzieją i pragnieniem nieśmiertelności. Człowieka stworzył, komponując go z dwóch natur, boskiej i śmiertelnej, tak aby był i dobry, i zdolny do nieśmiertelności. W ten oto sposób, z woli bożej, człowiek jest lepszy zarówno od bogów, którzy uformowani zostali wyłącznie z natury nieśmiertelnej, jak i od wszystkich istot śmiertelnych. Z tych względów człowiek, złączony z bogami więzami pokrewieństwa, darzy ich głęboką czcią religijną i wielbi ich w swej duszy. Oni zaś z miłością spoglądają na wszystko, co ludzkie, i mają to pod swoją opieką.

XXIII

Powinieneś jednak uważać, że dotyczy to tylko niewielu ludzi - tych obdarzonych bogobojnym umysłem. O ludziach występnych w ogóle nie należy tu nic mówić, aby myśl o nich nie skalała tej najświętszej wypowiedzi. Ponieważ mamy mówić o pokrewieństwie i powinowactwie bogów i ludzi, poznaj, Asklepiuszu, wielkość i moc człowieka. Tak jak bóg najwyższy jest ojcem i, co najważniejsze, bogiem i stwórcą bogów niebieskich, tak i człowiek kształtuje tych bogów, którzy w świątyniach zadowalają się bliskością ludzi,

i nie tylko przyjmuje światło, ale sam udziela go innym. Człowiek nie tylko dąży do boga, lecz także sam tworzy bogów. Dziwisz się temu, Asklepiuszu, a może nie wierzysz w to, jak wielu innych?

Asklepiusz: Jestem stropiony, Trismegistosie, lecz przytakując chętnie tym słowom, stwierdzam, że człowiek rzeczywiście musi być najszczęśliwszy, skoro aż takie szczęście go spotyka.

Trismegistos: I bynajmniej nie niezasłużenie jest godny podziwu. Jest on wszak największy. Rodzaj bogów, jak na to wszyscy otwarcie się zgadzają, uczyniony został z najczystszej części natury, a znaki niebieskie, jak głowy, zastępują ich całe postaci. Te zaś formy bogów, które produkuje ludzkość, ukształtowane są z obu natur - z tej boskiej, która jest o wiele czystsza i świętsza, oraz z tej, która znajduje się wśród ludzi, to jest z materii, z której są wytwarzane. Przy tym przedstawia się ich jako obdarzonych nie tylko samymi głowami, lecz także wszystkimi członkami. W ten sposób ludzkość, pamiętna zawsze swojej natury i swoich początków, przez cały czas naśladuje to, co boskie. I tak jak ojciec i pan stworzył bogów jako wiecznych, by byli jemu podobni, tak też ludzkość swoich bogów ukształtowała na swoje podobieństwo.

XXIV

Asklepiusz: Mówisz o posągach, Trismegistosie?

Trismegistos: O posągach, Asklepiuszu. Widzisz, Asklepiuszu, jak dalece nawet ty sam niedowierzasz? Posągi ożywione, pełne ducha i czucia, i dokonujące takich i tak

wielkich czynów; posągi znające przyszłość i ogłaszające ją przez losowanie, słowa wieszcza i marzenia senne oraz wiele innych sposobów; zsyłające choroby na ludzi i lecząc z tych chorób; darzące ich smutkiem i radością, według zasług. Czyż nie wiesz, Asklepiuszu, że Egipt jest obrazem nieba, albo - a to jest jeszcze bardziej prawdziwe - że jest przeniesieniem i zejściem na dół tego wszystkiego, co za sprawą bogów zachodzi w niebie? A jeśli trzeba wypowiedzieć jeszcze większą prawdę, to nasza ziemia jest świątynią wszechświata.

Ponieważ jest właściwe, by ludzie rozsądni przewidywali przyszłe wypadki, przeto nie godzi się, żebyście wy nie znali przyszłości. Otóż przyjdzie czas, gdy okaże się, że Egipt na próżno, za sprawą swojej religijnej troskliwości, przechował w swoim pobożnym sercu boską świętość. A cała ta nabożna cześć okaże się jałowa i bezowocna. Boskość bowiem powróci do swych niebiańskich pieleszy. Opuszczony zostanie Egipt i ta ziemia, która uprzednio była siedzibą kultu bożego, pozbawiona będzie obecności bogów1. Obcy przybysze bowiem, którzy zaludnią ten kraj i całą ziemię, nie tylko zaniedbają praktyk religijnych, lecz do tego jeszcze wydadzą - a to jest znacznie gorsze - prawny zakaz pobożności, bogobojności i kultu bożego, pod groźbą kary. Wtedy to ta najświętsza ziemia, kraina świątyń i wyroczni, będzie pełna grobów i zmarłych. O Egipcie! Egipcie! po twojej dawnej religijności pozostaną jedynie legendy, niewiarygodne dla przyszłych pokoleń i napisy wyryte na kamieniach, które będą opowiadać o twoich świętych dokonaniach. Scytowie zamieszkają w Egipcie, albo Indowie czy jeszcze jacyś inni sąsiedni

barbarzyńcy. Świętość zaś powróci do nieba. Opuszczeni ludzie wymrą, a Egipt, osierocony przez bogów i ludzi, zamieni się w pustynię. Do ciebie zaś, najświętsza rzeko, wołam i tobie przepowiadam: twoje wody wzbiorą krwią, którą przepełniona przerwiesz wszędzie brzegi, a twoje boskie fale nie tylko zostaną skalane krwią, lecz nadto zatopią ziemię, a liczba umarłych będzie dużo większa od ilości żywych. Ci, którzy przetrwają, jedynie z języka będą Egipcjanami, natomiast w czynach okażą się całkowicie obcy temu narodowi.

XXV

Dlaczego płaczesz, Asklepiuszu? Wiedz, że Egipt czekają jeszcze gorsze od tych i większe nieszczęścia. Ta święta niegdyś kraina, która tak bardzo umiłowała bogów i którą w nagrodę za jej pobożność obrali sobie za jedyne miejsce swego osiedlenia, i która była nauczycielką świętości i pobożności, stanie się przykładem najpotworniejszych okrucieństw i zbrodni. Ludzie z odrazą i wstrętem odwrócą się od świata i bynajmniej nie będzie on już w ich oczach godny najwyższego podziwu i czci. Tak oto ten dobry wszechświat, od którego nigdy ani nie było, ani nie ma, ani nigdy już nie będzie nic lepszego, co mogłyby oglądać oczy ludzkie, znajdzie się w niebezpieczeństwie i stanie się ciężarem dla ludzi. Przez to znajdzie się w pogardzie i bynajmniej nie będzie uwielbiany cały ten świat - to niepowtarzalne dzieło boga, pełna chwały budowla; dobro złożone z wielorakiej rozmaitości obrazów; machina woli boga, który nie odmawia pomocy swemu dziełu; doskonałe złożenie, w którym zostało doprowadzone do jedności, przy całej swej wielorakości, to wszystko, co może być czczone, wielbione i wreszcie kochane przez tych, którzy je oglądają. A wówczas ludzie będą woleli ciemność od światła, a w śmierci będą dostrzegać więcej pożytku niż w życiu. Nikt już nie będzie spoglądał w niebo. Człowieka

religijnego nazwą szaleńcem, a bezbożnik będzie zażywał sławy roztropnego, furiat - mężnego, a najgorszy - dobrego Dusza zaś i wszystko to, co z nią związane, i ze względu na co albo została zrodzona jako nieśmiertelna, albo też żywi nadzieję, że osiągnie nieśmiertelność - dokładnie tak, jak to wam wyłożyłem1 - zostanie uznana nie tylko za śmiechu wartą, lecz wręcz za coś zupełnie bezwartościowego. Kara śmierci - wierzcie mi - zostanie ustanowiona na tego, kto poświęci się religii ducha. Nowe wydadzą ustawy, nowe będzie prawo. Nic świętego, nic zbożnego, nic stosownego ani dla nieba, ani dla bogów niebieskich już się ani nie usłyszy, ani nie przyjmie umysłem. Nastanie bolesne oddzielenie bogów od ludzi. Pozostają jedynie złe, szkodliwe anioły, które, zmieszawszy się z ludzkością, popychają nieszczęśników do wszelkiego zła i zuchwałości, do wojen, do grabieży, do zdrady i do tego wszystkiego, co jest przeciwne naturze duszy. Wtedy ani ziemia nie będzie pewnie stała, ani po morzu nie będą płynąć okręty, ani niebo nie będzie właściwym miejscem dla ruchu gwiazd, ani ciała niebieskie nie utrzymają swoich torów. Wszelki głos boży zamilknie w nieuniknionej ciszy. Owoce ziemi zostaną zniszczone i ziemia przestanie rodzić, nawet powietrze zastygnie w posępnym odrętwieniu.

XXVI

Taka to starość przyjdzie na świat: bezbożność, nieład, lekceważenie wszelkich dóbr. Gdy to wszystko się wydarzy, Asklepiuszu, wtedy ów pan i ojciec, bóg - ten, który jest najwyższym władcą i twórcą jedynego boga, i który uważnie obserwuje obyczaje i dobrowolne czyny ludzkie - mocą swej woli, w której zawarta jest dobroć boża, stawi

opór wszystkim występkom i nieprawościom, odwróci grzech, wszelkie zło zmywając wodami potopu albo trawiąc w ogniu, albo też niszcząc zarazami grasującymi po wszelkich krainach, i przywróci w ten sposób światu jego pierwotną postać, by stał się on znowu godny podziwu i czci. Sam zaś sprawca tego dzieła i odnowiciel, bóg będzie zażywał u ludzi, którzy wtedy będą żyli, wielkiej chwały i będzie wysławiany w niezliczonych pieśniach pochwalnych i modlitwach. Takie oto są przyszłe losy świata: odnowa wszystkich rzeczy dobrych i przywrócenie samej naturze jej najświętszej i najczystszej postaci, wymuszone biegiem czasu, [wolą boga], która jest i pozostanie wieczna i bez początku. Wola bowiem boga nie posiada początku; pozostając zawsze taką samą jak teraz, jest wieczna. Źródłem bowiem osądu boga, kierującego jego wolą, jest jego natura.

Asklepiusz: A zatem źródłem osądu jest najwyższa dobroć, Trismegistosie?

Trismegistos: Wola, Asklepiuszu, rodzi się z osądu, a pragnienie z woli. Ten bowiem, kto jest pełnią wszystkiego i chce tylko tego, co posiada, nie może czegokolwiek gwałtownie pragnąć. Pragnie zaś tego wszystkiego, co jest dobre i ma wszystko to, czego pragnie. Wszystko, co dobre, jest przedmiotem jego myśli i jego pragnień. Jest on wszak bogiem. Świat jest obrazem boga - dobry świat jest obrazem dobrego boga.

XXVII

Asklepiusz: Dobry, Trismegistosie?

Trismegistos: Tak, Asklepiuszu, dobry. Zaraz ci to wytłumaczę. Tak jak bóg istotom czy rodzajom, które zamieszkują świat, przyznaje i rozdziela wszystkie dobra, takie jak świadomość, dusza i życie, tak też i świat daje i zapewnia istotom

wszystko to, co w oczach śmiertelników jest dobrem - narodziny kolejnych pokoleń z biegiem czasu, rodzenie się, wzrost i dojrzewanie owoców i podobne zjawiska. Dlatego to bóg który zasiada ponad szczytem najwyższych niebios, jest wszędzie i wszystko wokoło widzi, wszystko, cokolwiek istnieje . Jest bowiem poza niebem jakieś miejsce, gdzie nie ma ani gwiazd, ani żadnych innych bytów cielesnych. Ten zaś, który rozdziela dobra, posiada miejsce pomiędzy niebem a ziemią, i nazywamy go Jowiszem. Ziemię oraz morza posiada we władaniu Jowisz Plutoński2. On to jest żywicielem wszystkich żyjących tu stworzeń śmiertelnych i wydających owoce. Siłami tych wszystkich bogów rosną owoce, lasy, a ziemia wydaje swoje plony. Siły czynne pozostałych bogów będą rozdzielone na wszystkie rzeczy, które istnieją. Natomiast ci, którzy panują nad ziemią, zostaną przywróceni światu3 i rozmieszczeni w mieście na samym skraju Egiptu, które zostanie założone gdzieś na zachodzie, i do którego lądem i morzem pospieszy wszelki rodzaj śmiertelny.

Asklepiusz: A gdzie teraz znajdują się oni, Trismegistosie?

Trismegistos: Przebywają w wielkim mieście na górze w Libii. O nich na razie tyle wystarczy.

Teraz trzeba porozmawiać o tym, czym jest w swej istocie śmiertelność albo nieśmiertelność. Wielu bowiem nieświadomych tego, czym jest w swej istocie śmierć, dręczy strach przed śmiercią i jej oczekiwanie. Śmierć zaś w swej istocie polega na rozwiązaniu ciała wyczerpanego pracą, gdy już dopełni się liczba lat, przez którą wszystkie członki ciała,

złożone w jedną strukturę, mogą sprawować swe funkcje życiowe. Ciało umiera, gdy nie jest już w stanie podtrzymywać dalej życia człowieka. Tak więc śmierć jest to rozkład ciała i koniec funkcjonowania władz cielesnych. Niepotrzebnie bywa ona źródłem niepokoju. Natomiast koniecznie powinniśmy się obawiać innej groźby, którą lekceważy jedynie albo ludzka niewiedza, albo niewiara.

Asklepiusz: Cóż to jest, Trismegistosie, czego ludzie albo nie znają, albo w ogóle nie wierzą w możliwość jego istnienia?

XXVIII

Słuchaj więc, Asklepiuszu. Kiedy nastąpi rozdzielenie duszy od ciała, wtedy prawo osądu i zbadania jej win zostanie powierzone najwyższemu demonowi1. On, gdy tylko uzna ją za pobożną i prawą, pozwoli jej pozostać w miejscach dla niej stosownych. Kiedy jednak zobaczy, że jest ona pomazana plamami win i skalana grzechami, wtedy strąci ja z góry na sam dół i odda na pastwę burz i wirów powietrza, ognia i wody, zawsze będących ze sobą w niezgodzie, aby tam między niebem a ziemią, dręczoną wiecznymi karami, porywały ją prądy materii zawsze w przeciwne strony. I w tym wieczność przyniesie szkodę duszy, że nieśmiertelnym wyrokiem poddana zostanie wiecznymi mękom. Zrozum więc, że należy się lękać, bać i wystrzegać, abyśmy w to właśnie nie zostali wplątani. Niewierzących bowiem po popełnieniu przewinień zmuszą do wiary nie słowa, lecz przykłady, i bynajmniej nie groźba kar, lecz ich doznanie.

Asklepiusz: A zatem, Trismegistosie, przewinienia ludzi nie tylko ludzkim prawem są karane?

Trismegistos: Po pierwsze, Asklepiuszu, wszystko to, co

ziemskie, jest śmiertelne, również te istoty, których życie związane jest z różnymi funkcjami cielesnymi i które tracą życie na skutek ustania tychże funkcji. Wszystkie te stworzenia - podlegające karom stosownie do zasług albo przewinień jakich dopuścili się za życia - tym sroższym zostaną poddani mękom po śmierci, im dłużej pozostawali ukryci ze swymi winami, gdy żyli. Za sprawą bowiem bóstwa, które wie z góry o wszystkim, zostaną im wymierzone kary odpowiadające rzeczywistemu charakterowi ich występków.

XXIX

Asklepiusz: Kto zasługuje na większe kary, Trismegistosie?

Trismegistos: Ci, którzy, skazani przez ludzkie prawa, giną gwałtowną śmiercią - tak że wydają się ponosić karę za swoje czyny, a nie tylko zwracać naturze duszę, którą jej są winni. Zupełnie inaczej jest z człowiekiem prawym - ma on ochronę w kulcie boga i wielkiej pobożności. Bóg strzeże takich ludzi od wszelkich nieszczęść. Ojciec bowiem wszystkich rzeczy czy pan i ten, który sam jest wszystkim, chętnie objawia się wszystkim ludziom, ale nie ujawnia miejsca, gdzie przebywa, ani też nie pokazuje, jaki jest co do swych cech jakościowych, ani czym jest pod względem własności ilościowych. Jedynie oświetla zdolnością poznania umysłowego człowieka, który rozproszywszy zakrywające jego umysł ciemności błędów i przyjąwszy światło prawdy, całą swoją świadomością jednoczy się z boskim rozumem, i dzięki jej miłości uwolniony od tej części swojej natury, która czyni go śmiertelnym, wznieca w sobie nadzieję przyszłej nieśmiertelności. To właśnie oddziela dobrych ludzi od złych. Człowiek dobry bowiem pobożnością, bogobojnością, rozsądkiem, a także czcią boga jaśnieje, jakby dojrzał oczyma prawdziwe zrozumienie, i nadzieją swojej ufności tak się wyróżnia wśród innych ludzi, jak słońce swoim światłem odróżnia się od pozostałych gwiazd.

Samo bowiem słońce oświetla pozostałe gwiazdy nie tyle intensywnością swego światła, ile boskością i świętością. Uznawaj je, Asklepiuszu, za drugiego boga, który wszystkim włada i oświeca swym blaskiem wszystkie ziemskie stworzenia, ożywione i nieożywione. Jeśli świat zawsze był i jest, i będzie żywym stworzeniem, to nic w świecie nie jest śmiertelne. Skoro bowiem każda jego część wiecznie żyje taka, jaką jest, i a sam świat jest zawsze jeden i ten sam i wiecznie żywy, nie ma w nim w ogóle miejsca na śmiertelność. Powinien zatem posiadać całkowitą pełnię nieśmiertelności, jeśli konieczne jest, by on zawsze żył. Tak samo jak świat jest wieczny, tak też i słońce jest zawsze władcą stworzeń ożywionych i stale udziela im siły życiowej. Bóg więc jest odwiecznym władcą wszystkich istniejących w świecie stworzeń żywych, czyli zdolnych do życia, a także wiecznym dawcą ich życia. Życie, raz przydzielone wszystkim stworzeniom zdolnym do życia, jest im zagwarantowane odwiecznym prawem w ten sposób, jak to zamierzam przedstawić.

XXX

Za sprawą samej życiodajnej siły wieczności świat się porusza i w samej żywotnej wieczności znajduje się miejsce świata. Dlatego ani nigdy się nie zatrzyma, ani nie ulegnie zniszczeniu, otoczony wałem wieczności życia i nią jakby obwiązany. Sam świat z kolei obdziela życiem te wszystkie twory, które w nim istnieją, a jest zarazem miejscem tego wszystkiego, co znajduje się pod władzą słońca. Ruch świata składa się z dwojakiego rodzaju aktów: z jednej strony, od zewnątrz, sam jest ożywiany przez wieczność, a z drugiej ożywia to, co znajduje się w jego wnętrzu, różnicując wszystko liczbą i rytmem pór, stałych i nienaruszalnych, za pośrednictwem wpływu słońca i ruchu gwiazd, zgodnie z wszelką

regularnością zmian ustaloną boskim prawem. Czas ziemski rozpozna się po stanie pogody oraz po następstwie pór gorących i zimnych. Czas niebieski natomiast - po okresowych powrotach ciał niebieskich, biegnących ruchem obrotowym, na te same pozycje. Świat zaś jest zbiornikiem czasu - żyje zgodnie z jego biegiem i zmianami. Czas zaś trwa zgodnie z ustalonym porządkiem. Porządek i czas zapewniają odnowę wszystkich rzeczy, jakie znajdują się w świecie, sprawiając, że naprzemiennie się pojawiają. Skoro zatem tak się rzeczy mają, to nie istnieje nic stałego, nic trwałego, nic niezmiennego ani wśród stworzeń zrodzonych, ani ziemskich, ani niebieskich. Jedynie - bóg. On jeden, i nie bez racji. On jeden bowiem istnieje sam w sobie i sam z siebie, i cały wokół siebie, pełny i doskonały. On sam jest swoją nienaruszalną stałością i żadna siła z zewnątrz nie może go ruszyć z miejsca, ponieważ wszystko, co jest, jest w nim, i on sam jest w tym wszystkim, chyba żeby ktoś odważył się powiedzieć, że jego ruch istnieje w wieczności. Jednak również niezmienna jest sama wieczność, do której powraca i z której bierze początek każde poruszenie czasu.