O bóstwie

You voted 4. Total votes: 3907

Sekstus Empiryk

Fragment z III księgi Zarysów pirrońskich

Ponieważ bóstwo jest według orzeczenia większości najbardziej działalną przyczyną, przeto rozpatrzmy najpierw sprawę bóstwa, po tym wszelako zastrzeżeniu, że, stosując się do wskazań życia bez żadnych stanowieńczych urojeń, nie odmawiamy bogom bytu, żywimy dla nich cześć i mówimy, że są opatrzni, a tylko przeciwko wyrychlaniu się dogmatyków powiadamy, co następuje:

Musimy mieć pojęcie o wątkach tych rzeczy, które sobie uprzytamniamy w myśli, na przykład, czy są cielesne, czy też niecielesne. A także o kształtach; nikt bowiem nie zdoła uprzytomnić sobie konia, jeżeli pierwej nie zapozna się z kształtem konia. To, co się uprzytamnia, musi się wreszcie uprzytamniać w jakowymś miejscu. Skoro więc jedni dogmatycy mówią, że bóg jest cielesny, a drudzy, że jest niecielesny, jedni, że posiada kształt ludzki, a drudzy, że nie posiada, jedni, że przebywa w jakimś miejscu, a drudzy, że nie przebywa, z mówiących zaś, że przebywa, jedni, że przebywa wewnątrz, a inni, że zewnątrz świata, to jak zdołamy sobie uprzytomnić boga, nie znając ani takiego jego wątku, by go wszyscy zgodnie uznawali, ani kształtu, ani miejsca, gdzieby przebywał? Bo niechże wpierw oni wyrównają swoje przeciwieństwa i ogłoszą zgodnie, że bóg jest taki i taki, a potem dopiero, kiedy go nam w ten sposób przedstawią w ogólnych zarysach, niechaj się domagają, byśmy sobie boga uprzytamniali! Póki jednak prowadzą spór nierozstrzygnięty, póty my od nich nie dostajemy niczego, cobyśmy sobie mogli uprzytomnić tak, żeby to było przez wszystkich uznane. Atoli powiadają (cf. Epic. Ep. III 123 Usener) „sądź, uprzytomniwszy sobie coś niezniszczalnego i szczęśliwego, że to jest bogiem!" Lecz to jest bezmyślne! Jak bowiem ten, kto nie zna Diona, nie może sobie uświadamiać jego przymiotów jako Diona, tak i my, nie znając wątku boga, nie będziemy mogli także poznać i uprzytomnić sobie jego przymiotów {jako boga}! Niechże nam zresztą powiedzą, czym jest owo szczęśliwe coś! Czy czymś, co się wyładowywa w zacnych uczynkach i troszczy o rzeczy sobie podporządkowane, czy czymś, co jest nieczynne i ani samo nie ma żadnych trosk, ani też żadnymi troskami nie obarcza drugiego? Wszak także w tej sprawie popadli w spór nierozstrzygnięty, tak iż nam uniemożliwili uświadomienie sobie owego szczęśliwego czegoś, a z tego powodu i boga.

Przypuściwszy zresztą, że boga można sobie pomyśleć, trzeba się powstrzymać od wyrokowania, przynajmniej stosownie do dogmatyków, czy on jest, czy też go nie ma. Oto po pierwsze nie jest rzeczą jawną, że bóg jest. Gdyby bowiem nastręczał się sam z siebie, to dogmatycy głosiliby zgodnie, — kim jest, jaki jest i gdzie jest. Ów spór nierozstrzygnięty sprawił jednak, że wydaje się nam niejawnym i potrzebującym dowodu. Kto więc {chce dowieść}, że bóg jest, dowodzi tego albo przy pomocy rzeczy jawnej, albo przy pomocy rzeczy niejawnej. Otóż przy pomocy rzeczy jawnej niesposób! Gdyby bowiem to, co dowodzi, że bóg jest, było jawne, to, skoro to, co jest dowodzone, uświadamia się obok tego, co dowodzi, ponieważ bywa także razem z nim chwytane, jak już wykazaliśmy, byłoby jawne także to, że bóg jest, doznając uchwycenia razem z tym, co go dowodzi i co jest jawne; atoli wyłuszczyliśmy, że nie jest jawne, a więc nie daje się także dowieść przy pomocy rzeczy jawnej. Tak samo przy pomocy rzeczy niejawnej! Oto rzecz niejawna, służąca do udowodnienia, że bóg jest, potrzebuje dowodu: jeżeli się powie, że dowodzi jej jakaś rzecz jawna, to będzie już nie niejawna, lecz jawna, zatem rzeczy niejawnej, służącej do tego dowodzenia, nie można dowodzić przy pomocy rzeczy jawnej; wszelako nie można jej dowodzić również przy pomocy rzeczy niejawnej, albowiem ten, kto tak mówi, popadnie w nieskończoność, gdyż wciąż będziemy żądać dowodu przytaczanej na dowód obecnego twierdzenia rzeczy niejawnej. Nie można tedy udowodnić na podstawie jakiejś innej rzeczy, że bóg jest. Jeżeli zaś nie jest to ani samo z siebie jawne, ani też nie daje się udowodnić przy pomocy czegoś innego, to to, czy jest bóg, będzie chyba nieuchwytne.

Trzeba powiedzieć jeszcze to: kto mówi, że bóg jest, ten utrzymuje, że się albo troszczy, albo nie troszczy o sprawy świata, i jeśli się troszczy, że troszczy się albo o wszystkie, albo tylko o niektóre (cf. Epic. frg. 374 Usener). Gdyby się jednak troszczył o wszystkie, to na świecie nie byłoby ani zła, ani żadnej nieprawości; atoli powiadają, że wszystko jest pełne nieprawości, więc powiedzą chyba, że bóg nie troszczy się o wszystko. Jeżeli zaś bóg troszczy się tylko o niektóre sprawy, to dlaczego o te się troszczy, a nie troszczy o tamte? Wszak albo chce i może troszczyć się o wszystkie, albo chce, ale nie może, albo może, ale nie chce, albo ani nie chce, ani nie może. Gdyby jednak chciał i mógł, to troszczyłby się o wszystkie sprawy, atoli według tego, cośmy powiedzieli, nie troszczy się o wszystkie, więc to, że chce i może troszczyć się o wszystkie, doznaje zaprzeczenia. Jeżeli chce, ale nie może, to jest słabszy od przyczyny, która sprawia, że się nie może troszczyć o rzeczy, o jakie się nie troszczy, to zaś, by był słabszy od czegoś innego, kłóci się z pojęciem boga. Jeżeli może troszczyć się o wszystkie sprawy, ale nie chce, to słusznie uchodziłby za zawistnego. Jeżeli wreszcie ani nie chce, ani nie może, to jest zawistny i słaby, co mówić o bogu mogą jeno bluźniercy. Więc bóg nie troszczy się o sprawy świata. Jeżeli nie troszczy się dalej o nic i jeżeli nie ma żadnego jego dzieła ni sprawionego skutku, to nikt nie potrafi powiedzieć, skąd bierze tę wiedzę, że bóg jest, bo się on przecież ani sam z siebie nie jawi, ani też nie uświadamia z żadnych skutków. I dlatego jest tedy rzeczą nieuchwytną, czy jest bóg. Wnioskujemy stąd dalej, że są bodaj zmuszeni do bluźnierstwa ci, którzy twierdzą stanowczo, jakoby bóg był: mówiąc bowiem, że troszczy się o wszystkie sprawy, uczynią boga odpowiedzialnym za każde zło, mówiąc zaś, że troszczy się tylko o niektóre lub w ogóle o nic, będą musieli nazwać boga albo zawistnym, albo bezsilnym, a to są najwyraźniej słowa bluźnierców.


przekład Adama Krokiewicza