Hermes Trismegistos, X

Total votes: 4195

T. Zieliński

Spis treści * Wstęp * I * II * III * IV * V * VI * VII * VIII * IX * X * XI * XII * XIII


Lecz dość o hermetyzmie niższym: spróbujemy dotrzeć do istoty wyższej wiedzy hermetycznej, rzuciwszy uprzednio okiem na jej źródła. Są to, po pierwsze, zachowane do naszych czasów dialogi w języku greckim, w liczbie siedemnastu; po wtóre, wielkie „słowo poświęcenia", zachowane jedynie w przekładzie łacińskim, który dawniej przypisywano niesłusznie Apulejuszowi, pod nagłówkiem „Asklepios"; po trzecie, wyżej nadmieniona „Panna Święta", której pokaźne fragmenty zachował nam Jan ze Stobi w swych wypisach. Dzieła te nie stanowią bynajmniej całości tego, co w czasach starożytnych przypisywano Hermesowi Trzykroć-Wielkiemu,— nawet gdyby sceptycznie spojrzeć na świadectwo Jamblicha, mówiące o 20.000 jego ksiąg, i, skreśliwszy parę zer, do liczby tej włączyć także mnogie prace z dziedziny hermetyzmu i alchemii. Dzieła te nie z jednej pochodzą epoki; najstarsze z nich, „Poimandres" w pierwotnej swej redakcji posłużyło za źródło dla „Pasterza" Hermy, jednego z pierwszych dzieł literatury chrześcijańskiej, sięgając w ten sposób ery wcześniejszej, niż wiek drugi po N. Chr.; najpóźniejsze (Asklepios) w obecnej jego redakcji powstało w epoce cesarza Konstancjusza (w. IV).

Zaczniemy od „Poimandresa", którego nagłówek przezroczysty (Poimandres = pasterz mężów) zachował jeszcze wspomnienie o starożytnym bogu-pasterzu mitologii arkadyjskiej. Jest to słowo objawienia: przemawia, o ile wolno sądzić, Hermes Trzykroć-Wielki. Opowiada on, jak w ekstazie, wywołanej żarliwym zatopieniem się w tajniki wszechświata, objawił mu się sam Poimandres „Rozum władczy", jak sam on siebie nazywa; dzięki jego współdziałaniu przeżywa on na nowo stworzenie świata. Ta „kosmogonia poimandresowska" pokrywa się w głównych rysach ze Strasburską, tylko imiona mitologiczne zastąpione zostały alegorycznymi. Na początku było światło, czyli pierwszy Rozum, tudzież ciemność; ta ostatnia wyłania z siebie „wilgotną przyrodę", parującą, jak od ognia, i żalącą się tęsknym głosem. Ze światła ku niej wychodzi „Logos święty", który sprawia, że żywioły dzielą się i rozstępują. Następnie „pierwszy Rozum", jako dwupłciowy, wydaje na świat Rozum-Demiurga i obdarza go władzą nad żywiołem najwyższym — ogniem; stwarza on siedem bóstw planetarnych, po czym Logos z nim się łączy. Opuszczone przez Logosa żywioły niższe stały się prostą materią (hyle), i z łona jej wydały „nieme stworzenia". Wtenczas pierwszy Rozum... Lecz to, co następuje, tak jest oryginalne i piękne, że szkoda byłoby skracać i zmieniać wykład pierwowzoru.

„Wtenczas Rozum, ojciec wszechrzeczy, światło i życie, zrodził na podobieństwo swoje Człowieka; pokochał go, jak syna. Albowiem był on piękny, będąc odbiciem ojca; w rzeczywistości tedy bóg pokochał swój obraz własny. Człowiekowi przekazał wszystkie swe stworzenia. Człowiek zaś, zapatrzywszy się na twórczość Demiurga w ogniu (tj. na sfery planetarne) zapragnął i sam być twórcą: i ojciec pozwolił mu na to. Znalazłszy się w sferze Demiurga, ażeby zyskać władzę nad nią, oglądał on dzieła brata (tj. bogów planetarnych), i ci pokochali go, i każdy ustąpił mu części swego jestestwa. Poznawszy ich istotę i pozyskawszy udział w ich przyrodzie, zapragnął on rozerwać obrót sfer i obalić władzę tego, kto króluje nad ogniem".

We fragmencie tym snadnie odnajdujemy motywy znajome z „Księgi Rodzaju"; ponieważ niżej znajdziemy niewątpliwe z niej pożyczki, więc nic nam nie przeszkadza przypuścić bezpośredniego jej wpływu i tutaj. Lecz jak śmiało i dziwnie upadek aniołów skojarzył się z upadkiem człowieka! Nie anioł, nie — sam Człowiek, stworzony przez Boga na jego obraz i podobieństwo i obdarowany przezeń, porwał się do buntu przeciw niemu i zapragnął „obalić jego władzę". Postanowienie to wynika stąd, że bogowie planetarni udzielili mu swej mocy; widać przeto, że były to wpływy złe. Jakie — to usiłuje Poimandres określić poniżej, ale sztucznie bardzo i w sposób nie przekonywający (§ 25). O wiele jest pomyślniejsza próba, o której dowiadujemy się od Serwiusza, starożytnego komentatora Wergilego (do ks. VI, 7.I4 Eneidy). Według niej, dusza człowieka, przechodząc w drodze ku wcieleniu przez sfery planetarne,-zaraża się od powolnego Saturna lenistwem, od ambitnego Jowisza pychą, od wojowniczego Marsa gniewem, od. rozkosznicy Wenus rozpustą, od lubiącego zyski Merkurego chciwością, (resztę ja uzupełniam:) od wszechpożerającego słońca obżarstwem", od bladego Księżyca zazdrością. Oto siedem grzechów głównych podług nauki kościelnej, na których jeszcze Dante zbudował swą koncepcję czyśćca! Któż by pomyślał, że korzeń tej, koncepcji sięga aż tutaj, w Dziedzinę astrologii i hermetyzmu?

Ale cóż robi grzeszny i buntowniczy Człowiek?

„I oto władca całego świata śmiertelnego z jego. niemymi stworzeniami — przeszedł skroś harmonię niebieską, rozerwawszy jej sfery i obaliwszy moc boga; ukazał on niższej Przyrodzie swą piękną boską postać; ujrzawszy go, że mieści w sobie wszystką moc rządzącego losu (tj. planet) oraz podobieństwo boga,—Przyroda uśmiechnęła się doń w miłości. On zaś, zobaczywszy w niej podobieństwo, swe, odbite w jej wodzie, zapałał miłością do niego i zapragnął znijść ku niemu; wraz z pragnieniem zjawiła się moc, i człowiek zamieszkał w niemym podobieństwie. Przyroda zaś chwyciwszy ukochanego w objęcia, ogarnęła go sobą i skojarzyli się oboje: wszak byli parą kochanków. I oto dlaczego, w przeciwieństwie do wszelkich innych istot ziemskich, człowiek jest istota, dwoistą, śmiertelny ciałem i nieśmiertelny dzięki owemu Człowiekowi istotnemu".

antoniocorreggio-mercury-with-venus-and-cupid-the-school-of-love-1525.jpgCóż o tym świecie cudownym powiedzieć,? Jedno jest jasne: mamy przed sobą już nie „Księgę Rodzaju"; jesteśmy na ziemi greckiej lub, grecko-azjatyckiej. Człowiek zstępuje ku Przyrodzie; Przyroda, zachwycona nieziemską jego urodą, uśmiecha się ku niemu z miłością: aby nim zawładnąć, ukazuje mu w wodzie jego własne odbicie. Istotnie, zstępuje on ku prześlicznemu widmu; wtenczas ona obejmuje go i oddaje się mu. Gdzież to przypowieść tę czytaliśmy? Tak, Narcyza pokochała nimfa Echo, on zaś, na cierpienia jej obojętny, lubował się wizerunkiem swoim, w strumieniu odbitym, póki nie wyzionął duszy... lecz tu niema tego rysu, że nimfa nim owładnęła, dzięki tej jego żądzy samolubnej. Podobnież, prześliczny Hermafrodyta, pragnąc wykąpać się w zdroju, należącym do nimfy Salmakidy, uległ jej pokusie... lecz tu niema miłości ku własnemu odbiciu. Takoż, na koniec, młodzieńczy Hylas, ujrzawszy widmo swe w wodzie zdrojowej, nachylił się ku niemu, lubując się jego urodą, najady zaś zdroju, zakochawszy się w nim, pociągnęły go ku sobie... Ta właśnie opowieść ostatnia zawiera w sobie wszystkie rysy żądane. Na domiar krążyła ona także śród poetów alexandryjskich: zachowały się do naszych czasów opracowania poetyckie i Theokryta, i Apolonjusza z Rodos, i Kallimacha, to ostatnie — w naśladownictwie Propercjusza. A następnie — bohatera zwano Hylasem; w Człowieku zaś religii hermetycznej zakochana była przyroda, materia (hyle); czyż mamy to podobieństwo brzmienia uznać za przypadkowe? Czyż nie jest rzeczą prawdopodobną, że jakiś poeta lub myśliciel, uderzony etymologią imienia Hylasa, nadał mitowi o nim interpretację kosmogoniczną, i że hermetyzm przyjął ją do swych objawień?

Poimandres ciągnie dalej: „I oto — tajń, skryta po dzień dzisiejszy. Przyroda, skojarzywszy się z Człowiekiem, wydała na świat cud cudów: ponieważ Człowiek miał w sobie przyrodę harmonii tych siedmiu (bogów planetarnych)... więc i Przyroda też się nie wstrzymała, i urodziła siedmioro ludzi, odpowiadających naturze siedmiu władców, dwupłciowych i szybujących w powietrzu... A gdy dopełnił się czas, wszystka spójnia płciowa uległa rozerwaniu z woli Boga, wszystkie istoty dwupłciowe rozdzieliły się wraz z człowiekiem, i stały się męskie i żeńskie same przez się. I tenże Bóg rzekł słowo święte: „Rośćcie i mnóżcie się, wszelkie stworzenia i istoty; i niechaj człowiek myślący pozna samego siebie, ze jest nieśmiertelny, i ze przyczyną śmierci fest miłość, i niechaj zrozumie znaczenie wszechrzeczy".

Tutaj zapożyczenie z Księgi Rodzaju — „Rośćcie i mnóżcie się" — tak jest oczywiste, że uczony bizantyńczyk Psellos, który w ojczyźnie swej przywrócił do życia badania nad hermetyzmem, zrobił wobec słów nadmienionych uwagę następującą: „Czarownik ten, widocznie, gruntownie zapoznał się ze słowem bożym; na jego podstawie wykłada on o stworzeniu świata, nie wahając się przytaczać dosłownych wyrażeń Mojżesza... Mimo to jednak, nie zachował on prostoty, jasności, szczerości, nieskazitelności i w ogóle boskości Pisma, zbłądziwszy śladem mędrców greckich na manowce, wdał się w alegorie, zmyślenia i fantazje, i zeszedł z drogi prostej i pewnej, albo, ściślej mówiąc, został zbity z tropu przez Poimandresa. A kto zacz jest ów Poimandres — snadnie odgadniemy: ten, kogo zowiemy „królem tego świata", albo ktokolwiek z jego świty. Albowiem diabeł jest to złodziej, powiada Bazyli, i kradnie nasze słowa, nie po to, aby pobożności uczyć swych stronników, ale po to, aby oni, przyozdobiwszy słowami i myślami prawdy bezbożność własną, bardziej przekonywającą ją uczynili dla tłumu".

Ale to — jeszcze nie wszystko. Wskażę mimochodem na siedmiu synów i siedem cór Człowieka i Przyrody, w których czytelnik łacno rozpozna obie siódemki Niobidów hermetyzmu arkadyjsko - tebańskiego; liczba przypadła do smaku astrologicznym skłonnościom ogółu i została przeto zachowana. Najciekawsze atoli są, rzecz prosta, ostatnie słowa objawienia: „Niechaj człowiek myślący pozna samego siebie, że jest nieśmiertelny, i ze przyczyną śmierci jest 'miłość'. Poznajemy w słowach tych głębokomyślną koncepcję, tkwiącą u podstaw tylu mitów grecko-orientalnych o młodzieńcach, którzy przedwcześnie zginęli — Adonisie, Narcyzie, Hylasie: zapłodnienie, tj. ustąpienie jestestwa własnego, jest przyczyną wiekuistego trwania gatunku, ale zarazem — przyczyną śmierci osobnika. Nieśmiertelność dostępna jest bądź dla osobnika, bądź dla gatunku, ale jedna jej postać wyłącza drugą. Praczłowiek ma wygląd kwitnącego młodzieńca; jest silny, jak bóg; mógłby być nieśmiertelnym, gdyby ukrył w sobie moc twórczą swego jestestwa. Ale na to właśnie zgodzić się, nie może boskość zawartego w całej przyrodzie pędu do życia i przekazywania życia, bogini miłości i zapładniania, sama wiecznie-kobieca Przyroda: oczarowuje ona ukochanego odbiciem jego osoby w swym jestestwie, — i ten, przekazując swą moc życiotwórczą, skazuje sam siebie na zagładę, swój własny byt osobniczy. Taka jest treść antropogonii hermetycznej Poimandresa.

Od niej krok tylko jeden do etyki: skoro miłość pozbawiła człowieka nieśmiertelności osobistej, to odzyskać ją z powrotem może on tylko przez wyrzeczenie się miłości i tego wszystkiego, co jest z nią związane; stąd płynie głosicielstwo wyrzeczenia się zmysłowości; propaganda ascetyzmu. Niechaj człowiek dąży za życia ku temu, aby zbyć owych darów zgubnych, które zawdzięcza siedmiu władcom, bogom planetarnym; wtenczas los nie będzie nad nim miał władzy; człowiek rozerwie sfery ujarzmiającej siódemki i, każdemu władcy zwracając po kolei wzgardzony przez się grzech śmiertelny, wzniesie się on do ósmego nieba.

„To rzekłszy do mnie,— ciągnie Hermes,—Poimandres połączył się znów z mocami; ja zaś, dzięki czyniąc i chwałę Ojcu wszechrzeczy.,. począłem głosić ludziom piękno pobożności i wiedzy; — O, ludy, synowie ziemi, oddający się pijaństwu i spaniu i nieznajomości boga, ocućcie się, rozproszcie opary wina i mary snu nierozsądnego! Ci, usłyszawszy, zeszli się zgodnie; wtenczas rzekłem im: — Dlaczego wy, synowie ziemi, oddaliście się śmierci, mając do nieśmiertelności prawo? Czyńcie pokutę, wy, idący manowcami i bratający się z niewiedzą; zbądźcie ciemności, sięgnijcie po nieśmiertelność, porzuciwszy zgubę! — I jedni z nich opuścili mnie z szyderstwem, wszedłszy na drogę, wiodącą ku śmierci; drudzy, do nóg moich upadłszy, prosili, abym ich uczył. Ja zaś kazałem im powstać, stałem się przywódcą ich rodu i jąłem ich nauczać, w jaki sposób mają dążyć do zbawienia. I posiałem w nich mowę mądrości, i napoiłem ich wodą nieśmiertelności. A gdy nastał wieczór i promienne słońca oblicze jęło się pogrążać, kazałem im dzięki składać Bogu. I złożywszy dzięki, udał się każdy do swego łoża".

Około czasu narodzenia Chrystusa powstały tedy nad brzegami Nilu pierwsze gminy hermetyczne. Wezwania do pokuty i porzucenia dróg śmierci brzmiały nie tylko na ustach uczniów proroka z Galilei: „Pasterz mężów" gromadził także owczarnię, i owczarnia ta rosła, „mnożąc się", w oczekiwaniu owego dnia, w którym miała zjednoczyć się z nierównie liczebniejszą trzodą Dobrego Pasterza.