Hymn o Zeusie

Total votes: 4483

Kallimach

W chwili ofiary dla Zeusa czyż lepszy temat wynika,
Niźli sławić wielkiego, wiecznego władzy sternika,
Boga samego, tytanów pogromcę, sędziego na niebie?
Zeusie, jestem w rozterce, jak sławić wypada mi ciebie:
Jak lykiejskiego czy diktejskiego? Wszak toczą się spory.
Zeusie, jedni stwierdzają, żeś rodem z idajskiej jest góry,
Drudzy, żeś rodem z Arkadii. Którzy więc, Ojcze, skłamali?
„Znani są kłamcy na Krecie". Toć oni grób usypali
Tobie, o Panie! Ty zaś nie zmarłeś, ty wieczne masz życie!
Zatem Rea w Parrazji na świat cię wydała, na szczycie
Góry lasami pokrytej wokoło. Tam ziemia jest święta!
Na nią nie pójdzie kobieta, ani też żadne zwierzęta
W chwili, gdy poród się zbliża. Lecz łożem połogu się zowie
Rei odwiecznym to miejsce — tak głoszą Apidanowie.
Tam więc, skoro cię matka z łona wielkiego zrodziła,
Zaraz wody szukała, w której porodu by zmyła
Ślady i ciebie skąpała. Wtedy nie istniał tam jeszcze
Ani Erymant, najczystszy z potoków, ani przez deszcze
Ladon żywiony; lecz sucha Arkadia na całej przestrzeni
Później dopiero zasłynąć miała ze swoich strumieni.
W owym jednak okresie, gdy Rea rodziła swe dziecię,
Wartki Iaon zmurszałe dęby hodował na grzbiecie
W wielkiej ilości. A na Melasie powozy dudniały.
Nad Karionem, choć bystra to rzeka, teren był cały
Dzikich zwierząt siedliskiem. A człowiek spragniony, bez wody,
Szedł po Kratisie i żwirze Metopy bez żadnej przeszkody.
Wody pod ziemią się kryły, a ziemia była bezwodna.
Wtedy potrzebą zmuszona rzekła Rea czcigodna:
„Ziemio kochana, ródź także, wszak rodząc cierpisz tak mało!"
Rzekła. I ramię potężne podniósłszy wysoko nad ciało,
Berłem trąciła w skalisko. Więc mocno rozwarła się skała
Masy wód wyrzucając. Wtedy, o Panie, cię matka skąpała,
Potem w pieluszki powiła i Nedzie oddała cię w ręce,
Z nimf najbardziej czcigodnej, które na twoje przyjęcie
W chwili urodzin przybyły, ażeby ciebie w sekrecie,
Jako najstarsza po Styksie, Filyrze, chowała na Krecie.
Za to bogini nielichą tej nimfie dała nagrodę.
Owszem Nedą nazwała olbrzymią snującą się wodę.
Blisko miasta Kaukonów, które Lepreion się zowie,
Zlewa się ona z Nereusem. Wodę zaś tę potomkowie
Córki Lykaonowej piją od dawien już dawna.
Gdy zaś w kierunku na Knosos niosła cię nimfa przesławna,
Miasto Teny minąwszy — Teny zaś blisko są Knosu —
Tam pępowina odpadła ci, boże. Od tego to czasu
Pępowicami się zwie u Kydonów owa równina.
Zeusie, ciebie na rękach pieściła kyrbantów drużyna:
Nimfy melijskie z góry diktejskiej. Do snu Adrasteja
Kładła cię w koszyk złocisty. Najlepsza zaś z kóz, Amalie ja,
Tłustym karmiła cię mlekiem. Jadłeś też plastry słodkiego
Miodu, który obficie z Idy grzbietu górskiego
Pszczoła Panakris znosiła. Grzbiet ten Panakra się zowie.
Wkoło zaś ciebie zawzięcie tańczyli wciąż kuretowie
Dzwoniąc swą zbroją, by Kronos zajęty puklerzy ich wrzawą
Nie mógł usłyszeć, jak ty, dorastając bawiłeś się żwawo.
Zeusie niebieski, chowałeś się ładnie i rosłeś też ładnie.
Gdy zaś podrosłeś tak szybko, i zarost ukazał się snadnie.
Lecz jako chłopczyk głosiłeś już myśli całkiem dojrzałe.
Przeto bracia, choć starsi, nie chcieli, by niebo wspaniałe
Im przypadło w udziale, miast tobie, na wieczne mieszkanie.
Błędne zupełnie poetów dawniej żyjących jest zdanie.
Los trzem Kronidom miał nadać mieszkania — tak oni głosili.
Lecz gdy o Olimp chodziło i Hades, któż w takiej chwili
Chciałby losować przy zdrowym rozsądku. Wszak są losowania
Tylko przy równych wartościach, a tutaj — brak porównania.
Wtedy można by skłamać, gdy słuchacz słowom przyklaśnie.
Ciebie królem wśród bogów los nie uczynił, lecz własne
Dzieła i Moc oraz Siła. Im miejsce przy tronie swym dałeś.
Wnet najtęższego też z ptaków zwiastunem swych myśli obrałeś.
— Niech mych przyjaciół otaczać życzliwie twa myśl nie przestanie —
Wziąłeś pod własną opiekę z ludzi najlepszych, o Panie.
Nawet żeglarzy, żołnierzy, pieśniarzy wyróżnić nie chciałeś,
Ale jednych pomniejszym bóstwom w opiekę oddałeś,
Innych znów innym. Pod swoją opiekę wziąłeś włodarzy
Państw, zwierzchników rolników, żołnierzy i marynarzy
Oraz wszystkiego. Więc któż na brak twej opieki się żali?
Tak więc w pieśniach sławimy Hefajsta dzielnych kowali,
Tak Aresa żołnierzy, tak Artemidy Chitony
Znamy myśliwych, tak Feba, kto w grze doświadczony.
„Zeus nam królów wyznacza". Nic bardziej boskiego na ziemi
Nie ma nad władców. Przetoś sam wziął opiekę nad nimi.
Dałeś w zarząd im kraje. A sam zasiadłszy Wysoko
Na akropolach ich grodów, zwracasz baczne swe oko,
Których rządy dla ludu krzywdzące, a których życzliwe.
Dałeś im wielki dobrobyt i dałeś bogactwa godziwe,
Dałeś im wszystkim, ale w nierównej ilości. Na czoło
Władcę naszego wstawiłeś. On wszystkich przewyższa wokoło.
O czym nad ranem pomyśli, wieczorem już uskuteczni —
Sprawy ważniejsze, drobniejsze załatwi i wcześniej.
Drudzy aż rok odwlekają z decyzją, a czasem i dłużej;
Innym władzę zmniejszyłeś, nie dając prężności tak dużej.
Zeusie, dóbr i beztroski szafarzu, najwyższy nasz Panie, Nie ma takiego! Bo któż twoim czynom dorówna wyrazem!
Ojcze, bądź pozdrowiony! Daj cnotę z bogactwem zarazem!
Ludzie nie będą bogaci, gdy cnoty zatraci się wątek,
Cnoty też nie ma bez bogactw. Więc daj nam wraz z cnotą majątek.


Przeł. Wiktor Steffen