Asklepios, czyli rozmowa z Hermesem Trismegistosem

Total votes: 4306

Pseudo-Apulejusz

I

 

Trismegistos - Asklepiuszu, sam bóg nam Ciebie zesłał, abyś wziął udział w tej świętej rozmowie, która za sprawą swej bogobojnej pobożności, słusznie wydaje się bardziej boska od wszystkiego, co wcześniej czyniliśmy, lub do czego natchnęło nas bóstwo. Gdy tedy, wysilając swoje władze umysłowe, dostrzeżesz jej sens, przesycisz całą swoją duszę wszelkimi dobrami, jeśli rzeczywiście jest wiele dóbr, a nie tylko to jedno, w którym mieszczą się wszystkie pozostałe, bo oba te stany, jeśli je porównać, wydają się całkowicie ze sobą zgodne - wszystko należy do jednego albo jedno jest wszystkim. Są one ze sobą nierozerwalnie złączone i w żaden sposób jeden od drugiego nie może być oddzielony. Zrozumiesz to, jeśli pilnie będziesz uczestniczył w naszej rozmowie. Tymczasem idź, Asklepiuszu, i wezwij jeszcze Thata, aby wziął udział w naszej rozmowie.

 

Gdy tylko That się pojawił, Asklepiusz zaproponował, żeby również Ammon wziął udział w ich rozmowie.

 

Trismegistos odpowiedział: - Nie mam nic przeciw Ammonowi i bynajmniej nie dzieli nas żadna zawiść. Wszak - przypomnijmy tylko - tyle już naszych pism dedykowaliśmy jemu, podobnie jak najdroższemu i najukochańszemu synowi, Thatowi, i to pism o przeróżnej treści, zarówno fizycznych jak i przeznaczonych dla wielu odbiorców. Ale ten traktat twoim, Asklepiuszu, tytułuję imieniem. Poza Ammonem nikogo innego jednak nie zapraszaj już na naszą rozmowę, by z powodu obecności i udziału zbyt wielu osób najświętsze słowo, dotyczące przecież tak doniosłej sprawy, nie doznało jakiejś zniewagi. Byłoby bowiem przejawem bezbożności rozpowszechnianie wśród wielu ludzi spraw przesyconych całym majestatem boga.

 

Gdy tylko Ammon przestąpił próg świętego przybytku, który był teraz wypełniony pobożnością owych czterech mężów i świętą obecnością boga, gdy wszyscy w stosownej, pełnej szacunku ciszy w napięciu oczekiwali, aż przemówi Hermes, wtedy boski Kupido ustami Hermesa rozpoczął rozmowę, odzywając się tymi oto słowy:

II

 

- Wszystkie dusze ludzkie, Asklepiuszu, są nieśmiertelne, ale bynajmniej nie jednakowo, lecz każda na swój sposób i w stosownym dla siebie czasie.

 

Asklepiusz - A zatem, Trismegistosie, nie wszystkie dusze są jednakowe?

 

Trismegistos - O Asklepiuszu, jakże szybko zboczyłeś z właściwego toru rozumowania! Bo czyż nie powiedziałem, że wszystko jest jednym, a jedno wszystkim, zwłaszcza że wszystko, co bóg stworzył, istniało już wcześniej w nim? Nie bez powodu mówią o nim, iż jest wszystkim, gdyż to jego członki są właśnie tym wszystkim. Bacz zatem, żebyś w toku całej naszej dyskusji pamiętał o tym, który bądź sam jeden jest wprost tym wszystkim, bądź jest stwórcą tego wszystkiego.

 

Wszystko z nieba dąży ku ziemi, wodzie i powietrzu. Jedynie ogień, ponieważ dąży do góry, ma moc ożywczą; to, co dąży w dół, jemu służy. To zaś, co zstępuje z nieba, rodzi. To natomiast, co się wznosi się do góry, żywi. Ziemia, która jako jedyna sama się na sobie opiera, przyjmuje wszystko to, co spada, i odtwarza wszystkie rodzaje, które w siebie przyjęła. To jest zatem to wszystko, co - jak pamiętasz - przysługuje wszystkim rzeczom, bądź samo je wszystkie stanowi. Dusza i wszechświat, objęte przez naturę, są wprawiane przez nią w ruch. Dzięki temu tak różnorodne się stają cechy ich wszystkich postaci, że można dostrzec niezliczone gatunki różniące się od siebie przymiotami, zarazem jednak złączone w ten sposób, że całość wydaje się jednym, a wszystko zdaje się pochodzić z jednego.

III

 

Cały wszechświat został uformowany z czterech żywiołów. Są nimi: ogień, woda, powietrze i ziemia. Jeden jest wszechświat, jedna jest dusza i jeden jest bóg.

 

A teraz skup się i całą swoją uwagę, na ile starcza ci zdolności i bystrości umysłu, zwróć na to, co teraz powiem. Istota bowiem boskości, którą należy poznawać boskim natężeniem myśli, przypomina bystry strumień górski, rwący z wysoka z olbrzymią prędkością w przepaść. Dlatego cała uwaga zarówno tych, którzy tylko słuchają, jak również tych, którzy ją omawiają, pozostaje za nią daleko w tyle. Przystępując do rzeczy: niebo, czyli bóg poznawalny zmysłami, jest zarządcą wszystkich bytów cielesnych, a ich wzrost i ubywanie zależy od słońca i księżyca. Władcą zaś nieba, a także duszy oraz w ogóle wszystkiego, co istnieje we wszechświecie, jest bóg, który to wszystko stworzył. Te wszystkie bowiem wyżej wspomniane byty, którymi rządzi ten sam bóg, oddziałują w naturalnym procesie swymi wpływami na świat i duszę wszystkich rodzajów i jednostek Świat został stworzony przez boga, aby w sobie pomieścił wszelkiego typu istoty. Natura, nadająca przez te istoty formę światu, poprzez cztery żywioły prowadzi wszystko aż do nieba, aby znalazło łaskę w oczach boga.

IV

 

Wszystko zaś, co zależy od tych wyższych bytów, dzieli się na poszczególne jednostki w następujący sposób. Wszelkie jednostki podążają za swymi rodzajami w ten sposób, że rodzaj jest spójną całością, a jednostka jego cząstką. Rodzaj bogów zatem sam z siebie rodzi poszczególnych bogów. Podobnie też rodzaj demonów, ludzi, a także ptaków i w ogóle wszystkiego, co istnieje w świecie, rodzi sobie właściwe jednostki. Jest też i inny rodzaj istot żywych, rodzaj bez duszy, niepozbawiony jednak zmysłów; stąd też cieszy się tym, co dlań dobre, a z powodu nieszczęść cierpi i ulega zniszczeniu; mam na myśli wszystkie gatunki, które żyją na ziemi dzięki nienaruszonym korzeniom i pędom, i których jednostki rozproszone są po całej ziemi. Samo niebo przepełnione jest bogiem. Wspomniane wyżej rodzaje zamieszkują obszary aż do miejsc, w których jednostki wszystkich rodzajów są nieśmiertelne. Jednostka bowiem jest częścią rodzaju, jak człowiek - ludzkości. Dlatego z konieczności trzyma się właściwości swego rodzaju. Z tego wynika, że chociaż wszystkie rodzaje są nieśmiertelne, to jednak jednostki nie wszystkie są nieśmiertelne. Jedynie bogowie zarówno rodzaj, jak i poszczególni bogowie są nieśmiertelni. Pozostałe jestestwa, których rodzajowi przysługuje wieczność, chociaż w swoich jednostkach giną, to jednak dzięki płodności są jako rodzaj zachowywane. Tym sposobem jednostki są wprawdzie śmiertelne, jak np. człowiek jest śmiertelny, ale nieśmiertelna jest ludzkość.

 

V

 

Ze wszystkimi jednak rodzajami stykają się jednostki wszystkich rodzajów, zarówno te, które powstały wcześniej, jak i te, które są tworzone za sprawą tych wcześniej powstałych. Te zaś, które powstają dzięki bogom albo demonom czy też ludziom, cechują się bardzo ścisłym podobieństwem do rodzajów swoich twórców. Nie jest możliwe, aby ciała zostały ukształtowane bez rozkazu bożego. Tak samo poszczególne istoty ożywione nie mogą być formowane bez pomocy demonów. Podobnie jestestwa nieożywionel nie mogą ani wyrosnąć, ani być hodowane bez ludzi2. Otóż wszystkie demony, które ze swego rodzaju przechodzą w postać jednostki, a zetknęły się akurat z jakąś jednostką rodzaju boskiego, są uznawane za istoty podobne do bogów z racji łączącej ich z nimi bliskości i pewnej wspólnoty. Te zaś spośród demonów, które zachowały cechy specyficzne dla swego rodzaju, zyskały miano demonów życzliwych dla ludzi3. Położenie ludzi jest podobne, a nawet jeszcze ś wierniej sze aniżeli pozycja demonów4. Wielorakie bowiem i różnorodne jednostki rodzaju ludzkiego, przychodzące tu z górnych rejonów, gdzie obcowały ze wspomnianymi wyżej bytami, wiążą się z wieloma innymi istotami. Prawie zawsze te związki wynikają z konieczności. Dlatego upodabnia się niemal do bogów ten, kto duchem, którym spokrewniony jest z bogami, związał się z nimi w świętej religii; a do demonów, kto związany jest z demonami. Ci zaś z ludzi, którzy są zadowoleni z pośredniej pozycji swego rodzaju ludzkiego, i w ogóle pozostałe istoty ludzkie, upodobniają się do tych rodzajów, z których przedstawicielami się zadają.

 

VI

 

Z tego to powodu, Asklepiuszu, jakże wielkim cudem jest człowiek, stworzenie godne najwyższej czci i chwały. On bowiem przemienia się w naturę boską, stając się niemal bogiem, on obcuje z demonami, gdyż wie, że ma z nimi wspólne pochodzenie; on gardzi tą swoją częścią, która jest ludzkiej natury, zawierzywszy boskości swojej drugiej części. W jak trafny sposób została zmieszana natura ludzka! Człowiek złączony jest z bogami boskością pokrewną ich boskości. Gardzi tą cząstką siebie, która sprawia, że jest ziemski. Wszystkie pozostałe istoty, z którymi czuje się związany mocą boskiego rozporządzenia, przywiązuje do siebie więzami miłości. Patrzy w niebo. Tak oto człowiek znajduje się w najszczęśliwszym miejscu pośrednim - aby kochał te istoty, które znajdują się poniżej niego, a sam był kochany przez te, które są powyżej. Uprawia ziemię, dzięki swojej energii przenika do różnych żywiołów. Przenikliwością swego umysłu zagłębia się w najciemniejsze otchłanie mórz. Wszystko przed nim stoi otworem, nawet niebo nie wydaje mu się za wysokie, bo odmierza je jakby z najbliższego sąsiedztwa przenikliwą mocą swego ducha. Natężenia jego ducha nie mąci żadne zaciemnienie powietrza, nie zatrzymuje go gęstość ziemi, a niezmierzona głębia wód nie stępia jego spojrzenia. Jeden i ten sam jest wszystkim i wszędzie jest jeden i ten sam. Spośród wszystkich rodzajów jedne, a mianowicie ożywione, mają korzenie zwrócone z góry w dół; inne zaś, a mianowicie nieożywione, z dołu w górę z korzenia wyrastają. Jedne dwojakim się żywią pokarmem, inne jednolitym. Pożywienie jest dwojakie - inne dla ciała i inne dla ducha, z których składają się istoty żywe. Dusza świata żywi się zawsze niespokojnym ruchem. Ciała rosną na pożywieniu czerpanym z najniższych pokładów świata, z wody i ziemi. Duch, którym wszystko jest przepełnione, przenikając wszystko, wszystko ożywia, a do ludzkich zdolności poznawczych - które zostały udzielone wyłącznie człowiekowi jako piąta część duszy, pochodząca z eteru3 - dodał świadomość. Jednakowoż ze wszystkich istot żywych, duch tylko ludzką świadomość uszlachetnił, pobudził i wywyższył, umożliwiając jej rozumienie boskiego porządku. Skoro jednak jestem zmuszony mówić o świadomości, nieco dalej i jej naturę wam wyłożę. Jest ona bowiem nadzwyczaj święta i wielka, a bynajmniej nie mniejsza aniżeli ta, która przysługuje samej boskości. Teraz jednak rozwinę to, co zacząłem.

 

VII Mówiłem wszak na początku naszej rozmowy o pokrewieństwie ludzi z bogami, o tej boskiej godności, jaką cieszą się jedynie ludzie4, którzy dostąpili szczęścia, jakim jest posiadanie tego jakże znakomitego daru, którym jest boska zdolność rozumienia. Zdolność ta jest tym, co jest najbardziej boskie i występuje jedynie u boga i w ludzkim umyśle.

 

Asklepiusz - Nie u wszystkich ludzi owa zdolność jest jednakowa, prawda Trismegistosie?

 

Trismegistos - Nie wszyscy, Asklepiuszu, są zdolni do prawdziwego rozumienia rzeczywistości. Nie dostrzegając istoty żadnych spraw, dają się oszukiwać, co rodzi zło w ich sercach i zmienia to najlepsze wszak ze wszystkich stworzeń ożywionych w dzikie zwierzę, a jego charakter - w charakter jakiejś potwornej bestii. Ale o świadomości człowieka i innych podobnych sprawach powiem kiedy indziej, wtedy gdy będę mówił o duchu. Teraz wyłożę wam ogólną teorię. Spośród wszystkich stworzeń ożywionych jedynie człowiek jest dwoisty. Jedna jego część jest prosta, ta mianowicie, którą Grecy nazywają ', my zaś mówimy o niej jako o formie boskiego podobieństwa. Druga część jest poczwórna, którą Grecy nazywają , a my - światową, z niej utworzone jest ciało okrywające to, co w człowieku uznaliśmy już za boskie, a w czym ukryta jest boskość umysłu ze swoimi krewniakami, to jest zmysłami czystego umysłu, która to boskość sama ze sobą jedynie przestaje, jakby skryta za murem ciała.

 

Asklepiusz - Czyż zatem przystoi, Trismegistosie, aby człowiek pozostawał w świecie, zamiast tą swoją częścią, którą jest bogiem, sam spędzał czas w krainie najwyższej szczęśliwości?

 

Trismegistos - Słusznie pytasz, Asklepiuszu. My również prosimy boga, aby udzielił nam zdolności do wyjaśnienia tego problemu. Skoro bowiem wszystko zależy od jego woli, tedy i to również, a nawet zwłaszcza to, co dotyczy spraw najwyższych. Ten problem teraz w naszej rozmowie zbadamy.

 

VIII

 

Słuchaj zatem, Asklepiuszu: Pan i twórca wszystkich rzeczy, którego słusznie nazywamy bogiem, stworzył następnego po sobie boga, którego można zobaczyć i usłyszeć. Tego drugiego nazywamy zmysłowym, ale nie dlatego, że dysponuje jakoby on poznaniem zmysłowym (o tym bowiem, czy dysponuje on poznaniem zmysłowym czy nie, powiemy w innym czasie), lecz dlatego, że sam podpada pod zmysły istot obdarzonych wzrokiem. Ponieważ stworzył go jako pierwszy byt po sobie i sobie najbliższy, a wydał mu się piękny jako najbardziej przepełniony dobrocią ze wszystkich stworzeń, przeto pokochał go jako owoc swojej własnej boskości. A ponieważ bóg jest tak wielki i tak dobry, zapragnął jeszcze kogoś, kto by tego drugiego, którego stworzył z siebie, mógł oglądać. W ten sposób stworzył człowieka, jako jego naśladowcę zarówno co do rozumności, jak i sumienności. Wola bowiem boga sama w sobie jest najwyższą doskonałością, szczególnie że u boga pragnienie i dokonywanie spełnia się w jednym i tym samym momencie. Kiedy stworzył go jako istotę, zauważył, że nie będzie mógł wypełniać wszelkich zadań, jeśli nie przyodzieje go materialnym pokryciem. Okrył go przeto cielesnym przybytkiem. Taką formę nadał wszystkim ludziom, biorąc z obu natur, boskiej i cielesnej, tyle, ile trzeba, i wymieszawszy wszystko razem w jeden byt. Tak oto ukształtował człowieka jako złożonego z ducha i ciała, to jest z substancji wiecznej i śmiertelnej, aby stworzona w ten sposób istota mogła zadośćuczynić swemu dwojakiemu pochodzeniu i powołaniu: oddawać hołd i wielbić to, co niebiańskie, a zarazem sprawować opiekę i rządy nad tym, co śmiertelne. Nazywam zaś tym, co śmiertelne, bynajmniej nie wodę i ziemię, które - dwa z czterech żywiołów - natura poddała panowaniu człowieka, lecz to, co dzieje się za sprawą ludzi, w nich albo z nich: uprawa samej ziemi, hodowla bydła budownictwo, zakładanie portów, żegluga morska, porozumiewanie się ze sobą ludzi, wzajemne wspieranie się - to wszystko stwarza bardzo silne związki pomiędzy ludźmi oraz między ludzkością a tą częścią świata, która należy do ziemi i wody. Tę ziemską część świata człowiek pielęgnuje, poznając i stosując różne sztuki i dyscypliny wiedzy. Bóg nie chciał, aby bez tego wszystkiego świat mógł być uznany za doskonały. Za upodobaniami boga bowiem podąża konieczność, a jego pragnieniom towarzyszy spełnienie. Nie sposób bowiem uwierzyć, by bogu mogło się kiedykolwiek przestać podobać coś, co mu się spodobało, ponieważ dużo wcześniej już wiedział, że to zaistnieje i że mu się spodoba.

 

IX

 

Ale, Asklepiuszu, widzę, z jak wielką ochotą i gorliwością chcesz jak najszybciej usłyszeć, jak człowiek może okazywać miłość i cześć dla nieba i dla tego, co się w nim zawiera. Posłuchaj zatem, Asklepiuszu. Miłość do boga, nieba i do tego, co w sobie mieści, przejawia się w częstym okazywaniu im czci. Tego żadna inna istota żywa, zarówno spośród bogów, jak i zwierząt, nie jest w stanie czynić, tylko człowiek. Niebo bowiem i niebianie wielce się radują z okazywanej im przez ludzi czci, uwielbienia, chwały i względów. I nie bez powodu chór Muz został zesłany z niebios do ludzkich społeczności. Stało się tak dlatego, że świat ziemski wydawałby się nieokrzesany, gdyby był pozbawiony słodyczy melodii, lecz jeszcze bardziej dlatego, żeby muzyką i śpiewem mogli ludzie czcić tego, który albo sam jest wszystkim, albo jest ojcem wszystkich rzeczy, i aby w ten sposób, dzięki niebieskim śpiewom, także ziemia nie była pozbawiona słodyczy harmonii. Niektórym zatem i to całkiem nielicznym, obdarzonym czystym umysłem, powierzono czcigodne zadanie kontemplowania nieba. Inni zaś, którzy z powodu pomieszania swej podwójnej natury, pod ciężarem swego ciała zniżają się do gorszego rozumienia świata, dostali w udziale troskę o żywioły i to te niższe. Człowiek jest stworzeniem, ale nie należy go traktować jako mniej wartościowego od bogów, dlatego tylko, że w jednej swojej części jest on śmiertelny. Raczej należy widzieć go - właśnie dzięki temu, że jest po części śmiertelny - jako lepiej od innych stworzeń przystosowanego i uzdolnionego do wyznaczonego mu przez naturę celu. Co więcej, ponieważ nie mógł wykonywać obu zadań w inny sposób, jak tylko przez ukształtowanie z obu tworzyw, został przeto właśnie tak uformowany - aby dzięki temu mógł posiąść sposób życia istot ziemskich, a jednocześnie darzyć miłością to, co boskie.

 

X

 

Chciałbym, Asklepiuszu, żebyś śledził tok mej myśli nie tylko z przenikliwą uwagą, lecz nade wszystko z ochotą. Jest to bowiem myśl dla większości nie do przyjęcia, dla umysłów zaś świętych całkowicie zrozumiała i słuszna. A zatem zaczynam: Pan wieczności, bóg - jest pierwszy. Drugi jest świat. Trzeci jest człowiek. Stwórca świata i wszystkiego, co w nim się znajduje, bóg zarządza wszystkim wespół z człowiekiem, współwładcą tego, co zostało stworzone. Podejmując się tego wszystkiego, sprawuje człowiek troskę o świat stosownie do swoich możliwości, tak aby i on, i sam świat byli dla siebie ozdobą - tak że, dzięki temu boskiemu związkowi człowieka ze światem, świat może być słuszniej nazywany z grecka kosmosem. Człowiek poznaje siebie i poznaje świat, aby nie zapominał, jaka jest właściwa dla niego rola, i aby pamiętał, czym powinien się posługiwać a czemu sam ma służyć: winien on składać bogu dzięki oddawać mu najwyższą cześć i czcić jego obraz, pamiętając, że sam również jest obrazem boga - gdyż istnieją dwa obrazy boga: człowiek i świat. Dzięki temu, że jest tworem złożonym, człowiek może swoją częścią zbudowaną z wyższych elementów, to jest z duszy, świadomości, ducha i rozumu, dzięki której jest on boski, wstąpić do nieba. Częścią zaś ziemską, która składa się z ognia, wody, [ziemi] i powietrza, pozostaje na ziemi - by ziemskie stworzenia, powierzone jego opiece, nie były tej opieki pozbawione. Tak oto człowiek w swej istocie został stworzony po części jako boski, a po części jako śmiertelny wskutek tego, że przebywa w ciele.