Obecność Bogów w świecie

Total votes: 3550

Walter Friedrich Otto

[...] Charakteryzująca bogów szczęśliwość i wolność od trosk nie wyklucza ich (bardziej nam swojskiej) wszechobecności. Przeciwnie: zarazem oznacza ona ich obecność o tak bezpośredniej pełni, jakiej nie znajdujemy w żadnej innej ze starych religii. Jest to wielki, godny upamiętnienia po wsze czasy cud religii starogreckiej: szczęśliwi i wolni od trosk bogowie są nieustannie blisko nas, działaniem swym obecni we wszystkim, a jako tacy są szczęśliwi i wolni od trosk. Jedno łączy się tu z drugim. Dopiero nieosiągalne oddalenie czyni bliskość i spotkanie tym, czym są [...].

Tak więc bogowie obecni są wszędzie tam, gdzie dzieje się coś decydującego — gdzie czynimy coś lub doznajemy czegoś rozstrzygającego. Czytelnik Iliady i Odysei wie, że nie dzieje się tu nic i nie podejmuje się żadnej istotnej myśli czy decyzji bez boskiej interwencji. Będący przedmiotem takiej interwencji człowiek najczęściej wie tylko tyle, że oto interweniuje jakiś „bóg”; czy „bóstwo”;, jakkolwiek w wielu wypadkach spotyka on samego boga — jednakże zawsze kiedy jest sam, bez świadków. Wszakże poeta, pouczony przez Muzę, zawsze potrafi powiedzieć, z którym z bogów miał do czynienia.

Ta żywa świadomość wypełnienia wszelkiego bytu i dziania się bogiem, ten entuzjazm, który nie potrafi mówić o żadnym procesie, nie mówiąc o bóstwie w nim zaangażowanym, nie mają równych sobie w świecie [...].

Boskość, w której człowiek świadomie znajduje schronienie, nie jest więc czymś „absolutnie innym”, gdzie znajdują ucieczkę ci, dla których świat utracił boski charakter. Jest ona raczej tym, co nas otacza, w czym żyjemy i czym oddychamy, co nas ogarnia i w jasności naszych zmysłów i naszego ducha staje się postacią. Boskość jest wszędzie. Wszystkie rzeczy i zjawiska mówią o niej w tej wielkiej godzinie, w której mówią o sobie. Anie mówią one o jakimś Stwórcy i Panu, lecz o wiecznym Bycie, który objawia się w nich jako postać [...]. Ale boskość jest czymś więcej niż wszystkie rzeczy, zjawiska i chwile, w których przejawia swą obecność. Jest to postać wszystkich postaci, żywe jestestwo, które w bezpośrednim spotkaniu gotowe jest przemówić do człowieka, jeśli jest on naprawdę człowiekiem. Spośród bowiem wszystkich istot żywych jedynie człowiek urodził się po to, żeby spostrzegać postaci. A więc łączy on swą własną istotę z postaciami bytu i ich hierarchią aż po postać boskości włącznie [...].

[...] Wszakże bóstwo daje bodziec nie tylko tam, gdzie dzieje się coś istotnego, lecz we właściwym znaczeniu tego słowa samo działa [...]. Podobnie jak Muzy w gruncie rzeczy nie pouczają, lecz tam, gdzie rozbrzmiewa śpiew i słowo, same są śpiewającymi (o czym już mówiliśmy), tak też w sferze czynu bogowie nie tylko poddają decyzję, dają siłę i powodzenie, lecz sami działają [...].

Ale również w innych sytuacjach działanie ludzkie jest właściwie działaniem bogów. Właśnie tam, gdzie my podkreślamy własną decyzję człowieka i przykładamy do niej największą wartość, Homer widzi pojawienie się jakiegoś boga [...]. Rozstrzygnięcia, które przypisujemy decyzjom wolnej woli, mają źródło w pojawieniu się jakiegoś bóstwa.

[...] Bogowie objawiają się [...] nie tylko w zjawiskach natury i w wydarzeniach losowych, lecz także w tym, co człowieka porusza w jego wnętrzu i określa jego postawę i czyny.

W świecie wypełnionym przez bogów Grek nie interesował się swoim wnętrzem, by tam szukać źródeł swych impulsów i swej odpowiedzialności, lecz widział wielkość bytu i wszędzie tam, gdzie nie mówimy o sposobie myślenia i o woli, znajdywał żywą realność bogów. Psychologowie, których pojęcia ogranicza ciasnota egzystencji, wyciągają stąd głupi wniosek, że wówczas człowiek nie odkrył jeszcze głębi swego życia duchowego, wewnętrznego. Prawdą jednak jest, że przed niebezpiecznym i fatalnym samooglądem, który w naszych czasach nawet stał się nauką, chroniło go żywe doświadczenie obiektywnego świata bogów, którzy zawierają w sobie cały byt. Stąd wywodzi się duchowa postawa nie tylko Homera, lecz wszystkich wielkich umysłów Grecji.

Tu mamy do czynienia z mocami życia ludzkiego, które znamy jako nastroje, skłonności, zachwyty — ontyczne postaci boskiej natury, które jako takie obchodzą nie tylko człowieka, lecz w swej nieskończonej i wiecznej istocie żyją w całym świecie ziemskim i w kosmosie: jest to Afrodyta (oczarowanie miłosne), Eros (moc miłości i płodności), Aidós (nieśmiałość i wstyd), Eris (spór) i wiele innych. Tym, co porusza wnętrze człowieka, jest owładnięcie go przez odwieczne potęgi, wszędzie działające jako potęgi boskie [...]. W istotnym czynie ludzkim działa bóg

Wobec tej bezpośredniej bliskości boga nasze pojęcie ludzkiej wolności traci wszelki sens. Jednakże również traci sens doktryna głosząca, że człowiek nie jest istotą wolną. Człowiek Homera nie jest niewolny. Swej siły, swych zdolności, siebie samego staje się on pewien dopiero w radosnej obecności boga. Poczucie własnej wzniosłości i świadomość bliskości Bóstwa są dlań jednym i tym samym [...]. Człowiek świata greckiego zostaje w najistotniejszym momencie podniesiony do sfery boskiej czy też, innymi słowy, bóg jest mu tak bliski, że działanie boga odczuwa jako własne (i odwrotnie). Stąd ma źródło fakt, rzucający się w oczy uważnemu czytelnikowi Homera, że Grek nie składa podziękowań Bóstwu i że ludzie szlachetni, którym jest ono bliskie, jak np. Atena Achillesowi czy Odysowi, nie myślą o tym, żeby oddawać mu jakąś szczególną cześć.

Ale także tam, gdzie obecność jakiegoś boga łączy się z groźnym faktem, rzadko tylko słyszymy ludzką skargę [...]. Przeciwnie, np. Hektor, z którym Atena uprawia tak okrutną grę, nie czuje gniewu do bogini, lecz tylko stwierdza, że bogowie postanowili doprowadzić go do upadku (Iliada, XXII, 209 i n.) [...].

Fakt, że bogini zwiodła Hektora, uratował jego cześć bohatera.

Dziś śmierć złowroga jest blisko, już jej nie mogę oddalić
Ani uniknąć [...]
A teraz dosięgła mnie Mojra.
Jednak nie padnę bez walki, w śmierć nie odejdę bez sławy,
Dzieła wielkiego dokonam, zostanę w pamięci potomnych.
(Iliada, XXII, 300-306, przekł. K. Jeżewskiej)