Julian

Total votes: 3801

Gore Vidal

Fragment powieści Julian

[...] Czyż nie wolimy owego boga Platona, który sprawił, że wszechświat „powstał jak żywa istota, zaprawdę posiadająca duszę i inteligencję dzięki opatrzności bożej”?
― To z „Timajosa” ― powiedziałem odruchowo.
― A poza tym jest sprzeczność między księgą Żydów a księgą Nazarejczyka. Bóg z pierwszej ma być Bogiem z drugiej. Jednakże w drugiej jest on ojcem Nazarejczyka...
― Przez łaskę. Są podobnej istoty, lecz nie tej samej. ― Maximus roześmiał się.
― Dobrze się wyuczyłeś, mój młody arianinie.
― Jestem arianinem, ponieważ nie mogę wierzyć, że Bóg był przez krótki czas człowiekiem, którego stracono za zdradę. Jezus był prorokiem ― w jakiś tajemny sposób synem Boga, owszem, ale nie Jedynym Bogiem.
― Nawet nie jego namiestnikiem, mimo wysiłków Pawła z Tarsu, który próbował udowodnić, że plemienny Bóg Żydów jest powszechnym Jedynym Bogiem, chociaż każde mu słowu Pawła przeczy święta księga żydowska. W listach do Rzymian i do Galatów Paweł oświadczał, że Bóg Mojżesza jest Bogiem nie tylko Żydów, ale i nie-Żydów. A przecież żydowska księga zaprzecza temu w stu miejscach. Jak powiedział ich Bóg Mojżeszowi: „Izrael jest moim synem, moim pierworodnym.” Otóż jeżeli ten Bóg Żydów jest istotnie, jak twierdził Paweł, Jedynym Bogiem, to dlaczego zachował dla jednej nieważnej rasy pomazania proroków i zakon? Dlaczego pozwolił reszcie ludzkości tkwić przez tysiące lat w mroku, w fałszywej wierne? Oczywiście Żydzi przyznają, że jest „bogiem zazdrosnym”. Ale cóż to za niesłychana rzecz u Absolutu? Zazdrosny o co? A także okrutny, bo pomścił się za grzechy ojców na nie winnych dzieciach. Czyż nie jest bardziej prawdopodobny ów stwórca opisywany przez Homera i Platona, jedna istota ogarniająca wszelkie życie ― będąca wszelkim życiem ― główne źródło, z którego emanują bogowie, demony, ludzie? Albo, by zacytować słynną wyrocznię orficką, którą galilejczycy zaczynają przywłaszczać sobie na własny użytek: „Zeus, Hades, Helios, trzej bogowie Jednym.”
― „Z Jednego wielu...” ― zacząłem, ale z Maximusem nigdy nie potrzeba kończyć zdań. Odgaduje bieg myśli człowieka.
― Jakże można przeczyć istnieniu wielości? Czy wszystkie uczucia są podobne do siebie? Czy każde ma swoiście własne cechy? Skoro zaś każda rasa ma swoje właściwości, to czy nie są one dane od Boga? A jeśli są, czy owych cech nie można właściwie usymbolizować przez poszczególnego, narodowego Boga? W przypadku Żydów jest to zazdrosny, porywczy patriarcha. W przypadku zniewieściałych, mądrych Syryjczyków taki bóg jak Apollo. Albo weźmy Germanów lub Celtów ― którzy są wojowniczy i srodzy ― czy jest przypadkiem, że czczą Aresa, boga wojny? Czy to nie jest nieuchronne? Dawni Rzymianie pochłonięci byli stanowieniem praw i rządzeniem. Ich bóg? Król bogów, Zeus. A każdy bóg ma wiele postaci i wiele imion, bo w niebie jest taka sama różnorodność jak między ludźmi. Niektórzy pytali: czy to my stworzyliśmy owych bogów, czy oni stworzyli nas? To stara dysputa. Czy jesteśmy snem w umyśle bóstwa, czy też każdy z nas jest osobnym śniącym, który wywołuje swą własną rzeczywistość? Chociaż nie sposób wiedzieć na pewno, wszystkie nasze zmysły mówią nam, że jest jedyna istność i że mieścimy się w niej na zawsze. Otóż chrześcijanie chcieliby narzucić jeden ostateczny, sztywny mit temu, co, jak wiemy, jest różnorodne i dziwne. Nie, nawet nie mit, bo Nazarejczyk istniał cieleśnie, gdy tymczasem bogowie, których czcimy, nigdy nie byli ludźmi, lecz raczej są cechami i własnościami, które się stały poezją dla naszego po uczenia. Ze czcią zmarłego Żyda skończyła się poezja. Chrześcijanie chcą zastąpić nasze piękne legendy aktami sprawy reformatorskiego żydowskiego rabbiego. Z tego niewdzięcznego materiału mają nadzieję uczynić ostateczną syntezę wszystkich kiedykolwiek znanych religii. Teraz przywłaszczają sobie nasze dni świąteczne. Przeobrażają lokalne bóstwa w świętych. Zapożyczają z obrzędów naszych misteriów, szczególnie z misteriów Mitry. Kapłani Mitry zwani są „ojcami”, więc chrześcijanie też nazywają swoich „ojcami”. Naśladują nawet tonsurę w nadziei, że wpłyną na neofitów swojskimi znamionami starszego kultu. Tera znowu zaczęli nazywać Nazarejczyka „Zbawicielem” „Uzdrowicielem”. Dlaczego? Bo jednym z naszych najbardziej umiłowanych bogów jest Asklepios, którego nazywamy ”Zbawicielem” i „Uzdrowicielem”.
―Ale w Mitrze nie ma nic, co by dorównało misterium chrześcijańskiemu ― broniłem diabła. ― Na przykład Eucharystia, spożywanie chleba i wina, o czym Chrystus powiedział: „Ten, kto pożywa ciało moje i pije krew moją, mieć będzie żywot wieczny.”
Maximus uśmiechnął się.
―Nie zdradzę żadnej tajemnicy Mitry, kiedy ci powiem, że i my spożywamy symboliczny posiłek wspominając słowa perskiego proroka Zaratustry, który powiedział tym, co czcili Jedynego Boga ― i Mitrę: „Ten, kto pożywa ciało moje i pije krew moją, tak aby stał się jednością ze mną, a ja z nim, nie zazna zbawienia.” Powiedziano to na sześć stuleci przed narodzeniem Nazarejczyka.
Byłem oszołomiony.
― To Zaratustra był człowiekiem?...
― Prorokiem. Został ugodzony przez wrogów w świątyni. Kiedy leżał konając, powiedział: „Oby bóg wam wybaczył, tak jak ja wybaczam.” Nie, nie ma takiej świętej dla nas rzeczy, której nie skradliby galilejczycy. Głównym zadaniem ich niezliczonych soborów są próby znalezienia sensu wszystkich tych zapożyczeń. Wcale im nie zazdroszczę.
― Czytałem Porfiriusza... ― zacząłem.
― To wiesz, jak galilejczycy sami sobie przeczą.
― A co ze sprzecznościami w hellenizmie?
― Stare legendy muszą się kłócić ze sobą. Ale też nigdy uważamy ich za dosłownie prawdziwe. Są to jedynie tajemne posłania od bogów, którzy z kolei są postaciami. Wiemy, że musimy je tłumaczyć. Czasem nam się to udaje. Czasami nie. Natomiast chrześcijanie trzymają się dosłownej prawdy księgi, która została napisana oNazarejczyku w długi czas po jego śmierci. Jednakże nawet ta księga jest dla nich tak kłopotliwa, że muszą ustawicznie zmieniać jej sens. Na przykład nigdzie nie jest tam, że Jezus był bogiem...
― Z wyjątkiem Jana. ― Zacytowałem: ― „A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami.” ― Nie na darmo byłem przez pięć lat kościelnym lektorem.
― To można różnie interpretować. Co dokładnie rozumiano przez „Słowo”? Czy rzeczywiście, tak jak teraz utrzymują, jest to Duch Święty, który jest także Bogiem i zarazem Jezusem? Co doprowadza nas do tej potrójnej bezbożności, którą nazywają „prawdą”, a która z kolei przypomina nam, że najszlachetniejszy Julian też pragnie poznać prawdę.
― Tego właśnie pragnę. ― Czułem się dziwnie. W pokoju unosił się gęsty dym pochodni. Wszystkie przedmioty były niewyraźne i nierzeczywiste. Nie zdziwiłbym się, gdyby ściany rozwarły się nagle i oblało nas światło słońca. Ale Maximus nie czynił czarów tego dnia. Był rzeczowy.
― Nikt nie może powiedzieć drugiemu człowiekowi, co jest prawdą. Prawda jest wszędzie dokoła nas. Ale każdy musi ją znaleźć na swój sposób. Platon jest częścią prawdy. Tak samo Homer. Tak samo historia żydowskiego Boga, jeżeli nie będzie się zwracało uwagi na jej zuchwałe uroszczenia. Prawda jest wszędzie tam, gdzie człowiek ogląda bóstwo. Teurgia może dokonać tego przebudzenia. I poezja. Albo też bogowie z swej własnej woli mogą nam nagle otworzyć oczy.
― Moje oczy są zamknięte.
― Tak.
― Ale wiem, czego chcę się dowiedzieć.